tag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post83367887992775263..comments2023-10-14T16:12:10.134+02:00Comments on "Właśnie z rzeczywistości rodzi się najdziwniejsza baśń na świecie..." H. Ch. Andersen: Ze świata tego każdy ma tyle, ile sam sobie weźmie.Administracjahttp://www.blogger.com/profile/05676995540788527969noreply@blogger.comBlogger32125tag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-25278081919894258172012-09-29T18:15:27.910+02:002012-09-29T18:15:27.910+02:00Wynn jednak, nie mając tak znamienicie lotnego umy...Wynn jednak, nie mając tak znamienicie lotnego umysłu jak Aileen i rozumując kategoriami prostego człowieka, okraszonymi jedynie odrobiną przejętego od innych wydumania, nie rozumiał tych wszystkich różnic. Samą moralność traktował jako coś zupełnie abstrakcyjnego i nie zwykł się nad nią zastanawiać. Rozumiał, że istnieją jakieś zasady, którym podlegają ludzie, rozumiał, że jest to niebywale praktyczna rzecz pozwalająca funkcjonować społeczeństwom, lecz wyjątkowo daleki był stosowania się do owych zasad. Uznawał je za zaledwie mądry wynalazek, który jego osobiście nie dotyczy i dotyczyć nie powinien. Nawet za życia miał raczej olewczy stosunek do takich spraw. Od innych też nie wymagał by zastanawiali się czy to co robią jest złe, czy dobre. Ważne, by nie robili tego, co jest złe… dla osoby Wynna.<br />- Tak, już od jakiegoś czasu… - odpowiedział zmęczonym głosem, udając swój wielki żal, z powodu nazwania go potworem. W głowie już układał przemówienie dotyczące jej okrucieństwa i niesprawiedliwości, jaką według niego wykazała się używając tego niegodnego słowa wobec jego oświeconej, wspaniałej osoby! Bo tak nie można było, kto to widział, żeby Wynna potworem obwołać! <br />Lichohttps://www.blogger.com/profile/02484351840030539375noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-18295766981163609042012-09-29T16:44:51.561+02:002012-09-29T16:44:51.561+02:00- Wystarczy tam buchnąć ogniem i wszystkich wypłos...- Wystarczy tam buchnąć ogniem i wszystkich wypłoszysz. Wtedy wyśledzisz, czy delikwent i jego znajomkowie się tam czaili - powiedział z wyższością mężczyzna, który ciągle chciał być w centrum uwagi.<br />Heshtje coraz to bardziej rzedła mina na myśl o zaginionej elfce. " Ta ja się tu przejmuję a Aileen bawi się w najlepsze żłopiąc piwsko" próbowała się pocieszyć, dodać otuchy.Ahttps://www.blogger.com/profile/17266019019309818047noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-81759780940373975172012-09-29T16:05:21.395+02:002012-09-29T16:05:21.395+02:00Zaśmiał się lekko. Wyglądał tak młodo...
- Pieska?...Zaśmiał się lekko. Wyglądał tak młodo...<br />- Pieska? Och, to będzie dla mnie przyjemność pochować takie lojalne stworzonko, które zakradło się do czyjegoś serca tak bardzo, by osoba chciała go pochować.- oznajmił i upił kilka łyków herbaty.<br />- Oczywiście nagrobek będzie jak najbardziej okazały My Lady. Lepszy niż dla człowieka. Ponieważ ludzie są okrutni.- dodał.<br />Necro w całym swoim życiu spotkał tylko jedną osobę, która była mu bardzo bliska i której nagrobek wyróżniał się niewiarygodnym pięknej i niezwykłą dbałością o wszelkie szczegóły.Necro Greennoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-30269799529217752512012-09-29T15:25:35.205+02:002012-09-29T15:25:35.205+02:00Uprzejma. Wyjątkowo uprzejma, zaiste, pomyślała z ...Uprzejma. Wyjątkowo uprzejma, zaiste, pomyślała z niemałą ironią. Do czasu z pewnością była dla Aileen uprzejma, nie dało się zaprzeczyć. Pomogła przecież Raishy w wybawieniu jej z opresji i wprost ją uwielbiała. Ale sytuacja trochę się zmieniła, a to, co zrobiła kotka i co zamierzała zrobić wiedźma, z uprzejmością, przynajmniej w jej zamyśle, niestety wiele wspólnego nie miało. Spojrzała kątem oka na szczupłe dłonie Elfki. Nie była głupia, z pewnością powoli zaczynała się domyślać, jaki to "prezent" może dostać. Od kotki. <br />-Na górze - powiedziała cicho. Co do tego nie miała wątpliwości. Kiedy tylko Elfka zaproponowała chwilową zmianę tematu rozluźniła się i ostrożnie upiła łyk herbaty. <br />-Jak się czuję... - zamyśliła się na moment, by jak najlepiej poczuć sytuację, którą nakreśliła Ali. Wstała z fotela i odeszła kilka kroków. - Załóżmy, że właśnie weszłaś do mojego domu. Jeszcze nie widzę Milvy, masz ją w koszyku za plecami - powiedziała, czując się nie tyle głupio, co dziwnie. Odchrząknęła, splatając ręce na piersi. Spojrzała w kierunku drzwi, udając złość ze zwróceniem uwagi na te czynniki, które wyróżniła aktorka. Zacisnęła usta, zmrużyła oczy, zmarszczyła czoło, jakby rzeczywiście widziała stojącą w progu "złodziejkę swojego kota". - Po coś tu przyszła? - Wysyczała, robiąc szybki krok w jej stronę, jakby chciała doskoczyć bliżej, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. - Co sobie wyobrażasz, wstrętna krowo? - Kąciki jej ust drgnęły nieznacznie, chociaż bardzo skupiła się na powstrzymaniu tego. - Nie obchodzą mnie twoje wytłumaczenia! Zabrałaś mi istotkę, którą kochałam! - Milczała przez moment, a potem wyraz jej twarzy złagodniał, rysy stały się jakby bardziej miękkie. - Milva? Kochanie moje, kiciu! - wykrzyknęła upadając na kolana i wyciągając ramiona, jakby chciała w nie pochwycić wyimaginowaną kotkę. Potem spojrzała na prawdziwą, siedzącą w fotelu Aileen. - Czułabym złość, rozgoryczenie, a później radość. Negatywne emocje oczywiście by zniknęły. Raishahttps://www.blogger.com/profile/10392979157261917653noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-63632005436684863272012-09-29T12:29:16.245+02:002012-09-29T12:29:16.245+02:00Dzień był ciepły, cudowny i wręcz zaskakująco słon...Dzień był ciepły, cudowny i wręcz zaskakująco słoneczny, a ona nie byłaby sobą, gdyby tego nie wykorzystała. Już z samego rana Primrose opuściła mieszkanie swego kochanego ojca i czym prędzej pognała przez las nad morze, które kochała z całego serca.<br />Och, ileż to razy starała się namówić ojca, aby porzucił to wszystko i razem z nią przeniósł się do niewielkiego domku gdzieś nad morzem, aby uciekli od ludzi i miejskiego zgiełku. Ona była gotowa zrezygnować ze wszystkiego, ale jej ojciec... Zbytnio był przywiązany do tego, co materialne, zbyt kochał pieniądze, aby spełnić tą zachciankę ukochanej córeczki. Tymczasem Primrose nigdy nie miała mu tego wybaczyć, ale to przecież zupełnie inna bajka.<br />Zaraz po powrocie znad morza, kiedy już zrobiło się chłodniej, a i słońce pomału uciekać zaczęło za horyzont, pobiegła do siebie. Mokrą od morskiej wody suknię zamieniła na suchą, wilgotnym włosom pozwoliła opaść luźno na plecy, a potem czym prędzej pobiegła spotkać się z Aileen.<br />Tak, lubiła ją. Na pewno ceniła sobie jej towarzystwo bardziej niż starą kucharkę, Molly, która ciągle narzekała, że ta jest zdecydowanie za chuda i wpychała w nią całe tony jedzenia.<br />- Zdążyłam, zdążyłam - zapewniła ją z uśmiechem. - Jak tam praca...? - zagadnęła.<br />Usiadła sobie na krzesełku i wyciągnęła przed siebie chudziutkie nóżki.Primrosenoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-70544686362456208592012-09-29T11:08:45.945+02:002012-09-29T11:08:45.945+02:00- Nie siedzę na nich, ani nie stoję na twych oczac...- Nie siedzę na nich, ani nie stoję na twych oczach - burknął i stanął za Heshje. W myślach jednak odetchnął z ulgą, że nie miała na myśli głupich przebieranek.<br />- Tak, tak. Dobry mopysł - powiedziała rudowłosa i posłusznie ruszyła za Andreą. Drawenowi rzuciła tylko pełne niezrozumienia spojrzenie.Ahttps://www.blogger.com/profile/17266019019309818047noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-40355542534718422682012-09-28T19:48:19.871+02:002012-09-28T19:48:19.871+02:00[Ja także nie ręczę! Zdradziecko zaatakował mnie k...[Ja także nie ręczę! Zdradziecko zaatakował mnie katar i ból głowy, poza tym zaabsorbowało mnie bieganie po Skyrim i zabijanie smoków. xD] <br /><br /> Wyglądało na to, że Raisha oszalała. Siedziała w głębokim fotelu z zaciętym wyrazem twarzy i zaciśniętymi powiekami, wykonując dłonią nieznaczne gesty. Można by pomyśleć, że w owy mebel chce się wtopić, tak mocno na niego napierała, mrucząc coś raz po raz pod nosem. W rzeczywistości była zestresowana i zła. Perspektywa spotkania się następnego dnia z Aileen wykluczała definitywnie poprawienie sobie nastroju poprzez zwilżenie gardła jakimś trunkiem. Tylko tego brakowało, żeby na pierwszą próbę, będącą zresztą jedną wielką pomyłką, stawiła się skacowana. Pójście spać też nie wchodziło w grę, gdyż zaspanie nie należało do najlepszych początków. A zaspałaby z pewnością, gdyby Morfeusz otoczył ją ramionami.<br />-Jestem zmęczona. - W zamierzeniu skierowała te słowa do Milvy jeszcze kilka minut temu wygrzewającej się przy kominku. Kolejne dziwactwo Raishy. Brakowało jednego ogrzewającego ją i jej serce czynnika, a już odczuwała chłód. Jednakże jej wyznanie nie dotarło do niczyich uszu, gdyż, jak to często bywa, kotka bezszelestnie zniknęła, pozostawiając swoją panią w pogłębiającej się depresji. - Kici-kici. - Uchyliła oczy, nie doczekawszy się reakcji. Jej wzrok przemknął po pustym salonie. - Bogowie - westchnęła ciężko. A potem wybuchnęła śmiechem. Obłąkana wiedźma.<br /><br />Kiedy tylko otworzyła drzwi zalał ją potok komplementów, próśb, rozkazów i niewiadomoczegojeszcze. Wsłuchiwała się w słowa Elfki, na szybko zaparzając herbatę. Mleka nie miała, nie z powodów własnego gustu, bo owe uwielbiała, ale z pewnego... wypadku losowego o którym miała zamiar poinformować Aileen w nieco inny sposób niż poprzez zwykłą rozmowę. Wreszcie postawiła na stoliku dwa pękate kubki z parującym naparem i usiadła naprzeciwko aktorki. <br />-Milva, mówisz... - mruknęła, kiwając głową i robiąc kwaśną minę. - Milva ma dla ciebie mały prezent. Ale wręczymy ci go zaraz. - Po prawdzie rudowłosa nie była pewna, czy można to można nazwać prezentem, na dodatek małym. I czy on się w jakikolwiek sposób Elfce spodoba, ale nie miała innego wyjścia! Aileen była jedyną osobą, która mogła go dostać. <br />-Ćwiczenia "pokaż mi gniew"? - Uniosła nieco brwi, pochylając się do przodu. - Mam zapewne pokazać ci, jak się denerwuję? - Tym razem jej brwi zmarszczyły się gniewnie, a pięść powędrowała ku górze, by za moment opaść na blat stolika. Nie, nie. By zatrzymać się tuż nad nim. Wiedźma nie chciała wszak rozlać herbaty. Ukryła śmiech pod przykrywką nagłego ataku kaszlu. - Wytłumacz mi wszystko, a zrobię, co zechcesz - zażartowała. Raishahttps://www.blogger.com/profile/10392979157261917653noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-42552342905091442002012-09-28T17:06:04.705+02:002012-09-28T17:06:04.705+02:00[Dziękuję. :] Więc dobrze, możemy pominąć koniec r...[Dziękuję. :] Więc dobrze, możemy pominąć koniec rozmowy i przejść do próby. Zacznij więc, Rai jest tylko marnym uczniem, tyś nauczycielką! xD]Raishahttps://www.blogger.com/profile/10392979157261917653noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-20870867373307310162012-09-28T14:55:36.158+02:002012-09-28T14:55:36.158+02:00[Pytanie do przeiwdzenia: kontynuujemy czy zaczyna...[Pytanie do przeiwdzenia: kontynuujemy czy zaczynamy?]Raishahttps://www.blogger.com/profile/10392979157261917653noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-74221656137655780522012-09-27T21:10:16.757+02:002012-09-27T21:10:16.757+02:00[Myślę, że tak, że to by się udało. Dasz radę zacz...[Myślę, że tak, że to by się udało. Dasz radę zacząć...?]Primrosenoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-70874721013074871132012-09-27T18:50:48.333+02:002012-09-27T18:50:48.333+02:00Wynn nawet nie zastanawiał się nad tym czemu go ci...Wynn nawet nie zastanawiał się nad tym czemu go ciągnie w krzaki. Odkąd stwierdził, że raczej nie chodzi jej o to, by wciągnąć go w jakąś pułapkę, albo w jakiś inny sposób zepsuć humor w ramach zemsty za blizny na szyi, cel ich spaceru traktował z ciekawością nie wymagającą jakiegoś zbytniego głowienia się nad nim. Co będzie to będzie, jak mówią. <br />Wynn rzucił okiem na burego ptaka, najprawdopodobniej obudzonego krzykiem elfki o pięknym, białym stworzeniu i uśmiechnął się lekko. Czy aktorka nie powinna kłamać choć odrobinę lepiej? <br />- Zaiste… - zaczął z hamowanym śmiechem, przez co sam wyraz zabrzmiał dziwnie i śmiesznie, trochę jak syczenie – Zaiste, piękny, biały ptak. O potworze słyszałem. Czyżbyś teraz, kiedy jesteś już w głuszy, przypomniała sobie o jego istnieniu i wystraszyła? – zapytał wesoło, przekrzywiając mimowolnie głowę odrobinę na bok. <br />O potworze słyszał tylko tyle, że ponoć istnieje. Mimo wrodzonej strachliwości jednak nie traktował tego gadania jako realne i wcale się nie przejmował.<br />Lichohttps://www.blogger.com/profile/02484351840030539375noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-8824760924173511792012-09-26T22:06:58.587+02:002012-09-26T22:06:58.587+02:00Uśmiechnął się.
- Doskonale to rozumiem My Lady. D...Uśmiechnął się.<br />- Doskonale to rozumiem My Lady. Dlatego zaproponowałem opcje opłacenia pochówku.- oznajmił ze spokojem i oblizał delikatnie wargi. Było to jego nawykiem i nic, ani nikt nie mogli go przekonać by przestał tak robić.<br />BA! Nawet jak prosili włączał się u niego wredny stan i oblizywał je już zupełnie świadomie. A tylko by wnerwić taką osobę która śmiała mu cokolwiek wypominać. Taki już był Necro.<br />- A dokładnie kogo mam pochować? Muszę wiedzieć by wykuć odpowiednie imię nas nagrobku.- oznajmił ze spokojem, nadal się uśmiechając i beztrosko machając nogami.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/11982054389437948118noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-29315621790803755362012-09-26T19:40:53.110+02:002012-09-26T19:40:53.110+02:00- Po co idziesz na targ? Ja już tam jej szukałem i...- Po co idziesz na targ? Ja już tam jej szukałem i przy różnych bibelotach. Nie ma, nie znalazłem. Nie musimy więc iść na targ, tylko się skupić na akcji - trajkotał. Wysunął się przed kobiety, by zatarasować im drogę. Chyba wiedział co się święci...Ahttps://www.blogger.com/profile/17266019019309818047noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-31681066342478787682012-09-26T00:21:29.542+02:002012-09-26T00:21:29.542+02:00Wynn bawił się w najlepsze, robiąc te miniaturowe,...Wynn bawił się w najlepsze, robiąc te miniaturowe, blazenskie, komiczne scenki. Aileen powinna być już dawno przyzwyczajona do jego nadmiernie teatralnego, pełnego wyglupów sposobu bycia. Nawet jeśli ona była Prawdziwą aktorką, nadal mimo to jego wesołych tworów nie sposób było nie zauważyć. <br />Na jej słowa nijak nie odpowiedział, kwitujac je jedynie donośnym prychnieciem. Na nic ambitniejszego niż udawanie kota z katarem stać go nie było. <br />-Ptak, powiadasz....? - zapytał tonem sugerującym prawdziwe znaczenie tych słów "Tja... i co jeszcze?". Nie wierzyl jej wcale. Zastanawial się tylko w co ona próbuje go wpakować. Teraz, nawet jakby przypadkiem natrafili trop jakiejś bestii, nie szukający go Wynn mógł z łatwością go przeoczyć.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-37248741453971934062012-09-25T23:09:40.985+02:002012-09-25T23:09:40.985+02:00Pokiwał głową i żywym, tanecznym wręcz krokiem zac...Pokiwał głową i żywym, tanecznym wręcz krokiem zaczął krzątać się po dużej, przytulnej kuchni.<br />- Chowanie i nagrobek...- wymamrotał pod nosem, na jednym z blatów kładąc dwa kubki i wsypując do nich herbaty.<br />- Stać panią na zapłacenie za pochówek? Jeśli nie, mam specjalne fundusze dla biedniejszych ludzi, by opłacić wszelkie materiały na nagrobek, a za robociznę sobie odpuszczę.- oznajmił z lekkim uśmiechem.<br />Po chwili w pomieszczeniu rozległ się gwizd oznajmiający, że woda zagotowała się. Białowłosy zalał herbatę i parujący kubek podał dziewczynie, po czym usiadł na blacie obok swego kubka.<br />- Proszę tylko nie unosić się honorem. W moich myślach jest tylko dobro cmentarza. WYŁĄCZNIE cmentarza.- podkreślił dobitnie.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/11982054389437948118noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-40139780499971785592012-09-25T23:06:10.976+02:002012-09-25T23:06:10.976+02:00- Uważają mnie za bezdusznego twora i takie tam, a...- Uważają mnie za bezdusznego twora i takie tam, ale nawet taki wytwór uważa, że powinnaś się raczej martwić o twoją przyjaciółeczkę i.. e.. to wszystko co mam do powiedzenia - wydusił z siebie mężczyzna na początku trochę nie pewnie, iż opinia zimnego drania była mu raczej na rękę ( czasem na łapę).<br />- Żadnej magii... postaram się, a tegoż tu pana przypilnuję - zapewniła Heshtje.<br />- Żadne? Nawet takiej.. dyskretnej? - jęknał Drawen.Ahttps://www.blogger.com/profile/17266019019309818047noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-8516527738031981492012-09-25T22:56:14.929+02:002012-09-25T22:56:14.929+02:00Przeszli akurat przez bramy i wkroczyli na trakt c...Przeszli akurat przez bramy i wkroczyli na trakt ciągnący się przez las. Wynn dyskretnie dał do zrozumienia elfce by prowadziła, nie poruszając głośno tego tematu, tak, by nadal ich spacer wydawał się bezcelową wędrówką po to by iść i rozmawiać.<br />- Moja pamięć też dobra. Dlatego ciężko będzie mi wyrzucić tej te zdanie. Ni mniej jednak spróbuję. – zapewnił ją jakby za bardzo entuzjastycznie patrząc jednocześnie jej w oczy. Potem spojrzał przed siebie, przybierając wyraz twarzy, który miał być teatralną, wynnowską parodią wielkiego skupienia i zagryzł wargi dalej odgrywając ową, wesołą pantomimę. Po niecałych kilkunastu sekundach odetchnął, westchnął i znów wrócił spojrzeniem na drobną twarzyczkę elfki. <br />- Nie wyszło – ogłosił z czymś, co przy dużej dozie wyobraźni miało być smutkiem. – Wybacz. Starałem się. <br />Lichohttps://www.blogger.com/profile/02484351840030539375noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-46578276947851773592012-09-25T22:24:16.086+02:002012-09-25T22:24:16.086+02:00Miała rację, William był materiałem na miłego rozm...Miała rację, William był materiałem na miłego rozmówcę. Wręcz potrafił być niezwykle czarujący. Oczytany, inteligentny, szarmancki. Potrafił wzbudzić zaufanie, sprawić że pewne obawy jakie czaiły się za jego tajemniczością znikały. Chociaż nie z każdym było tak łatwo, dziewczyna wiedząc już co nieco o jego rasie na pewno tak łatwo nie da się nabrać. <br />Czym się zajmował? Niczym. Był zwyczajnym nierobem, nie rozumiejącym sensu jakiejkolwiek pracy. Pieniądze można było czerpać z innych źródeł, hipnoza wychodziła mu coraz lepiej. Po co brudzić ręce?<br />-Można powiedzieć, że jetem na chwilę obecną podróżnikiem bez zajęcia -odpowiedział po chwili, może nieco wymijająco, ale zgodnie z prawdą.<br />-Dopiero co przyjechałem do miasta, będę się rozglądać za czymś konkretniejszym, kiedy uda mi się tu już bardziej zadomowić - myślał już nad tym, by w przyszłości zająć się jakąś pracą, ale do tego potrzebował jeszcze sposobu na wyjście z cienia.<br />-A mogę spytać, co robisz w tym miejscu? -unosząc brwi przekrzywił dleikatnie głowę. Powinna zrozumieć jego pytanie, była tu jedyną kobietą. I pewnie nie była to sytuacja wyjątkowa.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/12969599145802673475noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-92016551462030461822012-09-25T21:41:55.633+02:002012-09-25T21:41:55.633+02:00- Sądzę, że prawo do wypowiadania się na ten temat...- Sądzę, że prawo do wypowiadania się na ten temat ma jednak bardziej zagmatwane zasady, Aileen – zauważył z lekkim uśmiechem. Jakkolwiek nieprzyjemnie miały zabrzmieć jej słowa, nie przejął się nimi chyba widać w ogóle, kwitując je jedynie wzruszeniem ramion. – Ostatnią w ciągu prawie pół wieku – (prawie pół wieku to znaczy trzydzieści siedem. Czy skłonność do przesady jest zaraźliwa?) – styczność ze słońcem miałem w Twoim towarzystwie. Chociaż wolę zachować je w pamięci pod postacią Twoim sielankowych poematów. – Zaśmiał się znów. Zacytował kawałek owego poematu, który kiedyś znalazł na biurku w jej mieszkaniu. Pamięć miał dobrą, trzeba przyznać, choć dykcję paskudną.<br />Na jej słowa czekał cierpliwie. Przy Aileen miał dużą szansę nauczyć się całkowicie tej sztuki czekania. <br />- Ciekawe, ciekawe. Nie spodziewałem się tego byś przejmowała się naszymi relacjami. Ni mniej jednak, cieszą mnie Twoje słowa. Szczególnie, że zachowałem w pamięci to, co powiedziałaś mi na pożegnanie ostatnim razem, gdy się spotkaliśmy. Pamiętasz?<br />Teraz uśmiechnął się jeszcze szerzej. Będzie ją tym dręczył do końca świata. Taki przynajmniej miał zamiar.<br />Lichohttps://www.blogger.com/profile/02484351840030539375noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-6288990513393560772012-09-25T21:36:23.339+02:002012-09-25T21:36:23.339+02:00Pokręcił głową.
- Właśnie przed nim stoisz My Lady...Pokręcił głową.<br />- Właśnie przed nim stoisz My Lady.- oznajmił ze stoickim, aczkolwiek szaleńczym spokojem, tak niepodobnym do spokoju innych, całkowicie normalnych ludzi.<br />- Chciałaby pani zamówić dla siebie lub bliskiego miejsce? A może jednak chciałaby pani zakupić jakiś ładny nagrobek?- zapytał uprzejmie i zrobił miejsce by przepuścić ją w drzwiach.<br />- Och, ale nie będziemy o tym rozmawiać na dworze. Jest tak chłodno. Sądzę, że herbata dobrze nam zrobi.- zachichotał szaleńczo wskazując ręką na kuchnię.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/11982054389437948118noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-46202938615630399592012-09-25T21:10:36.309+02:002012-09-25T21:10:36.309+02:00Jego maniery niestety przeszkadzały w obecnym życi...Jego maniery niestety przeszkadzały w obecnym życiu, zauważył to już wcześniej, ale przez lata wpajane nie chciały się od niego odczepić. Niektóre były już po prostu odruchami, które na twarzy niejednego wywołały już zaskoczenie. Podobnie jak teraz u dziewczyny.<br />Idąc tokiem rozumowania dziewczyny, nie powinien używać imienia William, jednak postanowił przy nim zostać. Żadne inne mu do niego nie pasowało, a uznał, że najciemniej będzie pod latarnią i jeśli nie będzie unikał pierwszego imienia, nic się nie stanie. Jedynie nazwisko zmienił, bo jego rodowe było zdecydowanie zbyt rozpoznawalne. Rzadko jednak się nim przedstawiał, nie widział takiej potrzeby.<br />-Możesz mi mówić William, panienko -kolejny raz skinął głową, ujmując też jej dłoń i całując jej wierzch, jak to zazwyczaj robiło się przy poznawaniu kobiety. Przy okazji mógł poczuć ten jakże przyjemny zapach jej skóry, od którego ślinka napływała do ust. Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/12969599145802673475noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-25900427538122025642012-09-25T20:49:17.950+02:002012-09-25T20:49:17.950+02:00- Mam na myśli moje zdolności oraz Smo...
- Nie m...- Mam na myśli moje zdolności oraz Smo...<br />- Nie ma jej - w tym momencie mruknął zrezygnowany Drawen za jej plecami. - Szukałem tam i siam.. wpadła jak igła do stogu siana. Gdybym zamienił się w smoka i poleciał, byłoby łatwiej - ciągnął dalej powstrzymując się od żwawego gestykulowania.<br />-.. no właśnie jego zdolności - dokończyła rudowłosa. - Oprócz wcinania się we słowa - westchnęła. Ahttps://www.blogger.com/profile/17266019019309818047noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-1115520710756720002012-09-25T20:40:51.993+02:002012-09-25T20:40:51.993+02:00Necro od dziecka pomagał przy dbaniu o ten cmentar...Necro od dziecka pomagał przy dbaniu o ten cmentarz.<br />Od zawsze był do niego przywiązany niewidzialnym łańcuchem. Identycznym do tego, jaki oplatały trupy każdego Nekromanty... Metaforycznie oczywiście.<br />To do niego zawsze pukali ci, którzy chcieli zapewnić dobry pochówek swoim najbliższym... I każdy miał gwarancje, że dostanie odpowiedni nagrobek. Skąd brał na to pieniądze? Wynajem pokoi. Wynajmował pokoje po to, by zebrać odpowiednie fundusze na marmur, z którego wykonane były niemal wszystkie nagrobki.<br />Ale wracając do historii.<br />Necro siedział spokojnie przy stole w kuchni. Jakimś cudem teraz nikt nie wynajmował pokoju.<br />Usłyszał ciche pukanie do drzwi. Z westchnieniem podniósł się z krzesła, odkładając księgę, którą czytał na bok i ruszył do drzwi, które otworzył po chwili.<br />- Tak? W czym mogę pomóc?- zapytał spodziewając się zaraz zdania, że chce rozmawiać z właścicielem domu, albo Grabarzem... A potem gdy wyjaśni że to on, zacznie się zaprzeczenie. W końcu on wygląda tylko na osiemnaście lat! Z pewnością nie ma dwudziestu pięciu! <br />Ignoranci.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/11982054389437948118noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-50001741689359616522012-09-25T20:36:05.767+02:002012-09-25T20:36:05.767+02:00Adoracją by tego nie nazwał, na pewno zainteresow...Adoracją by tego nie nazwał, na pewno zainteresowaniem. Odznaczała się na tle innych znanych mu kobiet, a w tym przekonaniu utwierdziła go podchodząc do niego. Nie spotykane to było wśród kobiet, które dotychczas miał okazję poznać.<br />Jak na dżentelmena przystało wstał i skinął głową pozwalając tym samym jej się przysiąść. Nie stronił od towarzystwa, szczególnie jeśli było to towarzystwo niezwykłej urody.<br />W przeciwieństwie do niej, nie wiedział czym jest. Zwrócił oczwywiście uwagę na nietypowy kształt jej uszu, ale nigdy nie doszły go słuchy o elfach.<br />-Uważałbym ze stawianiem swej głowy na szali -uśmiechnął się do dziewczyny upijając nieco wina, on jej nie kojarzył, co świadczyło o tym, że mogła go gdzieś widzieć, jednak nie było mowy by on przypomniał sobie gdzie.<br />-Jestem przekonany, że tak piękną twarz bym długo pamiętał, więc niewykluczone że panienka mnie z kimś myli. Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/12969599145802673475noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6518325763275520391.post-48509188344227250982012-09-25T20:07:01.347+02:002012-09-25T20:07:01.347+02:00[ Jasne, że tak. Necro jest świrem jak wiesz... W ...[ Jasne, że tak. Necro jest świrem jak wiesz... W sumie sam kiedyś pochował na cmentarzu swego psa Carmela, obok ciała brata xd]<br />Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/11982054389437948118noreply@blogger.com