Imię: Marry
Nazwisko: Blitzfang
Wiek: 21 lat
Dzień i miesiąc urodzenia: 6 czerwca
Zawód: Alchemik, w wolnych chwilach kultystka Szatana.
Rasa: Człowiek z niewielkim procentem krwi Diabła, rozcieńczanej przez pokolenia.
Specjalizacja: Magia Cieni
Charakter
Chłodna i oziębła persona ze skłonnościami sadystycznymi. Równie fałszywa co piękna, w jednej chwili potrafi jeść komuś z ręki by zaraz potem wbić mu nóż w plecy, dosłownie jak i w przenośni. Ponuro nastawiona do życia, znacznie bardziej ceni szare deszczowe dni aniżeli wiosenne popołudnia. Nie ma absolutnie żadnego autorytetu, z jednym wyjątkiem jakim jest sam mistrz mrocznych sztuk, Szatan. Sama jednak nie ma ochoty o nim mówić, choć jako jedna z niewielu zna prawdę na jego temat.
W momencie, gdy ma okazję zabić jakąś miernotę w imię Szatana, zrobi to bez mrugnięcia. Oczywiście pod warunkiem, że bilans zysków będzie wyższy niż strat. W końcu jest rozsądną kobietą, a nie fanatyczką jak osoby z Kościoła, którymi szczerze gardzi. Jej największym marzeniem jest zniszczyć stolicę wraz z tymi wszystkimi duchownymi. Dokładnie spalić kapitol, tych wszystkich ludzi, zwierzęta, budowle, architekturę i historię tylko po to by zniszczyć ośrodek Kościoła. Co nie zmienia faktu, że gdy trzeba pójść do kościoła, by utwierdzić głupich ludzi w przekonaniu, że jest wierzącą, robi to bez problemów, a wysłuchanie kazania to dla niej żaden problem.
Jej ulubionym jedzeniem jest orientalne, szczególnie bardzo ostre. Choć nie pogardzi gorzkimi rzeczami jak na przykład czekoladę. Najbardziej ze wszystkich potraw nienawidzi słodyczy, które paradoksalnie psują jej nastrój.
Najlepsza recepta jeśli ją zobaczysz i akurat nie chcesz niczego od niej kupić: trzymać się w bezpiecznym promieniu trzydziestu metrów od niej, bo inaczej możesz być kolejnym, który "zniknie".
Nie należy jednak uważać, że jest cały czas oschła, czasem ma ludzkie odruchy, a czasem po prostu udaje. To nie problem dla niej być słodką i miłą, problemem jest fakt tego, że czasem sama nie rozpoznaje czy mówi to naprawdę czy jedynie udaje.
Wygląd
Na co dzień odziana w czarną suknię w stylu barokowego, wypełnionej białymi i czerwonymi. Strój wypełniony detalami jak na przykład masa kokard czy niewielki czerwony krzyż na klatce piersiowej. Nosi czarne kozaki z metalowymi podeszwami i obcasami. Zaś na jej dłoniach spoczywają białe rękawiczki.
Nosi srebrny krzyż z wybitym odwrocie emblematem inkwizycji, który symbolizuje jej spokrewnienie z członkami tejże organizacji. Podobną funkcję pełni sygnet na środkowym palcu prawej ręki.
Blada, nawet odrobinę nietknięta opalenizną karnacja idealnie się komponuje z jej czerwonymi oczami i blond włosami. Do tego stopnia, że w przeszłości padały przypuszczenia, że jest wampirem. Wszystkie testy przechodziła jednak jak nóż przez masło, co pozyskało całkiem spory kredyt zaufania u inkwizycji. Jak i gigantyczne pole do manewrów na czarną godzinę.
Jeśli chodzi o samą fryzurę to na ogół jest ona ułożona w dwa kucyki, które zaczynają się nad uszami, zawiązane czarnymi wstążkami w kokardy.
Jest szczupła i wysoka na 178 centymetrów, poza tym... Określmy, że "szczodrze" obdarzona przez naturę.
Jest szczupła i wysoka na 178 centymetrów, poza tym... Określmy, że "szczodrze" obdarzona przez naturę.
Historia
Nigdy nie znała swojej matki. Została ona bowiem spalona na stosie będąc podejrzaną o magię, nie wiadomo czy słusznie czy też nie. Zrozpaczony ojciec szukał odpowiedzi i znalazł ją chyba w najmniej spodziewanym miejscu... W kościele. Jakby sytuacja była mało ironiczna, to ojciec dziewczyny na skutek rzekomego "objawienia" miałby dostać znak od Boga co do jego losu.
Tu się zaczął pierwszy drobny rozłam między córką i jej ojcem. Ten bowiem szybko, nawet zbyt szybko pogodził się z jej śmiercią i jakby tego było mało wstąpił go Inkwizycji. Wzięli go bez większych oporów z racji na to, że jego opinia na temat nieludzi, "zabić wszystkie odmieńce, bo paskudzą świat Pana", była dość powszechnie znana, jak i fakt, że swojego czasu był cenionym łowcą wampirów i miał spore doświadczenie.
Nie trzeba mówić, iż Marry nie była zachwycona tym faktem. Tym bardziej, że ojciec chciał ją oddać do zakonu, ta jednak się nie dało i zamiast tego zajęła czymś czym zawsze chciała: alchemią, która w większości kręgów Kościoła nie jest uważana bezpośrednio za magię. Jak się okazało miała do tego talent, a jej wyroby były dobrze cenione, choć cudów nie czyniły. Leczyły tylko najbardziej rozpowszechnione choroby jak grypa czy gruźlica. Pomagały także w leczeniu ran czy złamań, ale do środków, które miałyby służyć na przykład by odnawiać utracone kończyny, jeszcze daleko.
Czas mijał, Marry robiła postępy w alchemii, a jej ojciec w szeregach inkwizycji. Ostatecznie Baltimar, bo tak miał na imię, został jednym z najbardziej cenionych łowców wampirów i wilkołaków znanych w stolicy. Wtedy także zdarzył się wypadek. Bowiem Marry za bardzo lubiła eksperymentować. Pewien jej środek przez pomyłkę jednego składnika spowodował tak wielki wybuch, że cały jej sklep poszedł z dymem. O dziwo ranna została tylko ona sama.
Kiedy jej ciało było spalone i całe obandażowane usłyszała diagnozę, że już nigdy nie będzie chodzić i... nigdy już nie będzie widzieć. Wtedy zamknęła się w sobie, przez niemal tydzień nic nie jadła, ani nie piła. Chciała po prostu umrzeć, modliła się przy tym do Boga o pomoc, ale on... milczał. Milczał jak ostatnia kanalia niezdolna do współczucia. Okazał je za to kto inny.
I o ironio, tą osobą był demon, Szatan, jeśli mamy być dokładniejsi. Zaproponował on umowę Marry. W zamian za JEDNO życie zgodził się uleczyć jej rany i przywrócić wzrok. Dziewczyna musiała po prostu powiedzieć inkantację i wymienić na końcu imię. Padło na tego kto był najbliżej: lekarza, który ją leczył.
Wszystko wyglądało jak nieszczęśliwy wypadek, ot potknięcie i niefortunny upadek na schodach ze skręceniem karku.
Zaś sama Marry? Wróciła do zdrowia pozostając wdzięczną wobec Szatana. Z kolei ta śmierć... Spodobała jej się, nawet bardzo. Tutaj Szatan dał kolejną pokusę: za każdą zabitą osobę będzie rozbudzał w niej magiczne zdolności. Konkretniej magię cieni, czy też mroku, która pochodzi prosto od demonów i mogą używać jej tylko oni i czarnoksiężnicy z demoniczną krwią.
Dziewczynę trapiło skąd ma właściwie ma taki potencjał. Pewnego razu spytała o to Szatana żądając odpowiedzi. Usłyszała, że jest dokładnie z szóstego pokolenia potomków dawno wygnanego syna Diabła, który związał się z ludzką kobietą nic jej nie mówiąc o swoim pochodzeniu. Na pytanie czy jej matka też praktykowała magię cieni usłyszała "tak". Od tamtego momentu zarówno Szatan jak i Marry okazują sobie znacznie więcej szacunku, bowiem obie strony zdają sobie sprawę z poniekąd bliskiego spokrewnienia i tego jakie to możliwości rodzi.
Wracając do samego uzdrowienia to zostało ono oficjalnie uznane jako cud. Co z kolei otworzyło przed dziewczyną liczne drogi. W poszukiwaniu ciszy i spokoju, oraz łatwych ofiar, przybyła do jednej z najbardziej zapomnianych dziur świata: Norrheim. Tutaj także bez przeszkód ze strony inkwizycji otworzyła na nowo swój interes z lekami oraz środkami alchemicznymi. Nie trzeba mówić, że to był jak grom z jasnego nieba, jak i manna z nieba dla ludzi, którzy tu mieszkają. Stara się sprzedawać rzeczy po przystępnych cenach by mieć pewność, że ludzie przeżyją i potencjalnych ofiar będzie więcej. Obecnie stara się składać mało znane, najlepiej całkiem zapomniane osoby. Jej ulubiony typ to włóczędzy i domokrążcy. Zapraszasz takiego na obiad, podajesz co trzeba i łup. Nic tylko przygotować rytuał w Sferze Cieni (więcej niżej).
Podstawowe rzeczy jakie powinieneś o niej wiedzieć:
Preferowane forma zwracania się do niej: Panna Blitzfang
Preferowana broń: sztylety, szybkie, poręczne, łatwe do ukrycia i wzmocnienia magią. Jeśli chodzi o "większy kaliber" to lub korzystać z kosy.
Największy lęk: Zostanie porzuconą przez jej prapraprapradziada i zdaną wyłącznie na siebie.
Preferowana broń: sztylety, szybkie, poręczne, łatwe do ukrycia i wzmocnienia magią. Jeśli chodzi o "większy kaliber" to lub korzystać z kosy.
Największy lęk: Zostanie porzuconą przez jej prapraprapradziada i zdaną wyłącznie na siebie.
Kluczowa rzecz jaką powinieneś wiedzieć, jeśli chcesz ją podrywać: jest homoseksualna i do dziś pozostaje dziewicą z tą samą upartością.
Nie lubi: romantycznych bzdetów. Słodkości, różowego w nadmiernych ilościach.
Lubi: Długie spacery nocą. Ponurą atmosferę jak na przykład ta panująca na cmentarzu.
Sfera Cieni: jest to niewidoczny dla normalnych ludzi świat, w którym można przechowywać wszystko i mieć do tego dowolny dostęp. Po ofiarach tam złożonych nie trzeba sprzątać... Same znikną jeśli właściciel takowej sfery o tym pomyśli.
Gdzie się znajduje Sfera? Wszędzie tam gdzie Marry, ten wymiar nie ma konkretnego miejsca w naszym świecie, jedyna droga wejścia to właściciel konkretnej sfery. Co nie znaczy, że właścicielka może się tam ukrywać ile chce. Sferę z posiadaczem wewnątrz potrafi wykryć ktoś bardzo dobrze obeznany z magią śmierci czy mroku.
Jak właściwie działa magia cieni? Sama nazwa wskazuje, że opiera się ona na cieniach. Jest to jednak uproszczone, bowiem magia ta sięga także mroku. Pozwala niemal natychmiast przedostać się przez ciemny kilkukilometrowy las pozostając niezauważonym. Dodatkowo daje możliwość przybrania dowolnej postaci, bycia czyjąś niedoskonałą kopią, "cieniem". Poza tym to co w każdej magii żywiołów, tyle że z wykorzystaniem ciemności. Jeden z kluczowych sposób by unieszkodliwić maga cieni to (poza różnego rodzaju zakłucaczami magii) magia światła. Działa to jednak w obie strony. Magie te są do siebie nastawione przeciwstawnie i superefektywne przeciwko sobie nawzajem. Wszystko zależy od faktycznych umiejętności maga. Na odpowiednim poziomie umiejętności (którego Marry jeszcze nie osiągnęła i z pewnością dłuuugo nie osiągnie) magia ta pozwala łamać prawa świata, przenikać przez obiekty, być niewrażliwym na ciosy, które po prostu przechodzą przez takowego maga cieni. Przebijać się przez zbroję jak nóż przez masło i wiele innych możliwości.
Hobby: Marry jest skończoną kociarą. W domy ma ponad dwadzieścia różnych kotów, które ceni ponad ludzi. Jeśli cokolwiek kocha to właśnie koty, nie należy jednak dać się zmylić. W rzeczywistości każdy z tych kotów jest opętany przez pomniejsze Ifrity wysłane od samego Szatana by pilnować jego uczennicy i ewentualnie pomóc w ucieczce.
Poza tym ma skłonność do zbierania, tudzież "pożyczania od trupów bez gwarancji zwrotu" biżuterii, którą przechowuje w sferze cieni.
Hobby: Marry jest skończoną kociarą. W domy ma ponad dwadzieścia różnych kotów, które ceni ponad ludzi. Jeśli cokolwiek kocha to właśnie koty, nie należy jednak dać się zmylić. W rzeczywistości każdy z tych kotów jest opętany przez pomniejsze Ifrity wysłane od samego Szatana by pilnować jego uczennicy i ewentualnie pomóc w ucieczce.
Poza tym ma skłonność do zbierania, tudzież "pożyczania od trupów bez gwarancji zwrotu" biżuterii, którą przechowuje w sferze cieni.