Aktualności
LISTA OBECNOŚCI ZAKOŃCZONA!
Wydarzenia

niedziela, 12 maja 2013

Niespokojna dusza we mnie jest...


Eluari

104 lata - w skali salamander to dopiero wejście w dorosłość, takich zbyt poważnie się nie traktuje...

Dostarcza zioła i inne składniki do leków i mikstur na zamówienie, w końcu po latach wędrówek po puszczach, bagnach i innych niegościnnych miejscach zna się na nich doskonale, poznała też sposoby jak się do nich dostać. Z jej usług korzystają alchemicy, uzdrowiciele i pracownicy szpitala w Norrheim, jedynie do niejasnych eksperymentów magów o wątpliwej reputacji stara się nie przykładać ręki. Bo i po co ściągać na siebie kłopoty, skoro i bez tego życie nie jest łatwe...


Trudno powiedzieć, co właściwie wygnało młodą salamandrę z rodzinnego Griakhanu, kraju pustyń i wulkanów. A stało się to stosunkowo wcześnie, ledwie Eluari nauczyła się podróżować, kierując się znakami nieba i ziemi. Mówili niej "niespokojna dusza", żartowali na temat tego, czego może poszukiwać, ktoś wyraził nadzieję, że jak dorośnie, przejdzie jej i powróci do twardego, ale spokojnego życia, wśród mało urodzajnych ziem i palących promieni słońca.

Los nigdy nie był łaskawy dla tych wytrzymałych krewniaków smoków, nigdy dłużej niż ćwierć pokolenia plemiona nie posiadały własnego skrawka ziemi. Salamandry wędrowały tak, jak nakazywała im zmieniająca się pustynia, gdy wiatry grzebały pod piachem ich domy, nigdy jednak nie myślały o opuszczeniu niegościnnego Griakhanu. Kochały wiernie ten zakątek świata, w którym czas zdawał się płynąć znacznie wolniej niż gdzie indziej, kochały spokój, jaki zapewniało im małe zainteresowanie innych narodów tymi terenami. Czuły dumę z tego powodu, że Słońce, dla nich najwyższy bóg dający życie i śmierć, pozwalało im pozostać w kraju, nad którym miało tak bezwzględną władzę.

Eluari, jako nawykła do ciężkich warunków, wędrowała niestrudzenie kilkadziesiąt lat, w czasie których doskonale poznała naturę i nauczyła się szacunku do jej potężnych sił, zyskała też wiedzę, z której obecnie czerpie korzyści i która stanowi źródło jej skromnych dochodów. Zainteresowana krainami tak odmiennymi od rodzinnych stron, tymczasowo osiedliła się w Norrheim, gdzie szybko znalazła klientów. Cierpliwość i pracowitość pozwoliły jej uskładać oszczędności, za które zamieszkała w niewielkim domku w portowej dzielnicy. Z mieszkania w takim sąsiedztwie czerpie korzyści w postaci najnowszych wieści z dalekich stron i możliwości skupowania od powracających z dalekich wypraw marynarzy towarów pochodzących z innych części świata.
Jest tolerancyjna dla różnorodności kultur, z którymi się styka, z rosnącym niepokojem obserwuje jednak umacniającą się pozycję wyznawców Świętego Kościoła. Jako istota z natury pacyfistyczna, nie popiera działalności sług papieża, ich metody "krzewienia wiary" budzą w niej zdecydowany sprzeciw.
Pozostaje wierna wierze swoich przodków, najwyższą czcią otacza Słońce, ma szacunek dla każdej istoty, darzy respektem nieprzewidywalne żywioły. Jest wegetarianką, nie wyobraża sobie, że dla własnego nasycenia miałaby odebrać życie jakiejś bezbronnej istocie.
Eluari nie wiąże z Norrheim całej swojej przyszłości, ma świadomość czekających ją wieków życia, w czasie których zamierza doświadczyć i poznać jak najwięcej. Chwilowo nie planuje zmiany miejsca, ale kto ją tam wie, co do tej niespokojnej głowy strzeli...

Jak wszystkie salamandry posiada odporność na ogień, trucizny i choroby, oraz duże zdolności regeneracyjne. Zwinność i wyczucie równowagi pozwoliły jej opanować techniki walki wręcz, broni używa bardzo niechętnie, najczęściej jest to krótki sztylet. Nie atakuje, zabije jedynie w obronie własnej albo bliskich. Zwykle opanowana, w sytuacjach, kiedy musi pomścić czyjąś krzywdę, staje się bezlitosna i zawzięta.






[W ogóle nie podoba mi się ta grafomania powyżej, ale już najwyższy czas, żebym kartę opublikowała, więc daję na razie to. Pewnie z milion razy to zmienię, więc błagam o cierpliwość i wyrozumiałość.]

12 komentarzy:

  1. (Witaj. Może wątek? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witaj w Norr! Życzę miłego blogowania i ciekawych wątków ;D W razie pytań - wal jak w dym :D]

    Apayan

    OdpowiedzUsuń
  3. (Lyn! Jak miło cię widziec ;) Wybacz za opek-niewypał ... Mogą sobie połaxić po lesie. Jak chcesz to rozegrać? Zacząć?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Las nocą ma w sobie coś tajemniczego, gdy ciemność opatula wszystko dookoła i pozwala działać wyobraźni. Drzewa wydawały się groźnymi potworami, a ich cienie zdawały się nagle ożywać oraz przybierać przedziwne kształty. Między krzakami zabłysnęły oczy leśnych zwierząt, ale nie tylko. Jeżeli ktoś miał bystry wzrok, mógł by dojrzeć złote łuski przebijające między ciemną zielenią liści. Trzask gałęzi i jakieś szepty wyrózniały się na tle leśnych odgłosów.
    - Nie możesz iść ciszej? W sumie najlepiej by było, gdybyś się zmienił, a nie ... paradować ci się zachciało. Przez ciebie muszę w lesie błądzić, kiedy nawet nie potrafię dojrzeć czubka swego nosa. Kiedyś cię przerobię na torbę, zobaczysz .
    Miedzianowłosa dziewczyna szła przed siebie ciągle marudząc. Przystaneła, gdy nie słyszała za sobą człapania cięzkich łap.
    - Powinieneś.. Amon?

    OdpowiedzUsuń
  5. Szeleścił złotym długim ogonem, który wił się między pniami drzew. Łeb miał schylony na wyskokość krzaczorów. Nie przejmował się, że sową towarzyszkę gdzieś po drodze. Odstawił tą sprawę na później. Zaczął drapać szponami ziemię, gdzie niedaleko łapsk coś błyszczało leżąc zapewnie na czarnym niedbale rzuconym materiale
    Kiedy zdał sobie sprawę, że ktoś się zbliża, przyciągną skrzydła do siebie i zastygł w bezruchu. Jedynie czarne wąskie źrenice penetrowały las. Głośny pomruk niezadowolenia wydobył się z jego paszczy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sapnął głośno i przekrzywił łeb wpatrując się w salamandrę. Poczuł się niezręcznie , a za razem bezradnie.
    " Jaki znowu barcie.. ja przecież nie mam rodzeństwa.. chyba" zamyślił się nie odwracając od niej spojrzenia.
    Do tej pory wystrarczyła mu wiedzieć, że wychowywała go kobieta, do której zwracał się jak do matki, jednak wciąż miał wątpliwości kim tak naprawdę dla niego była. Reszta nie była dlań istotna. Nie wspominał nikt o jego krewnych.
    Gdy zadała pytanie o powód przybycia do Norr, kiwnął energicznie głową w stronę, gdzie z pomiędzy zarośli wyszła powoli młoda kobieta. Na ostatnie pytanie nieznajomej nie zwrócił uwagi.
    - Co to za schacki, hę? - mruknęła krzyżując ręce na piersiach. Na daremno wpatrywała się w ciemność, gdzie widziała jedynie złote błyski i kontur postaci znajdującej się obok od ich źródła.
    Amon zrzucił pyskiem delikatnie przedmioty, które znajdowały się na czarnym materiale, potem chwycił go w zęby. W porównaniu do wielkości jego paszczy, przypominał chusteczkę do nosa. No... może coś ciut większego. Zaczął się powoli z zwijać w wielki kłębek co przychodziło mu z trudem. Rozłożył również swe skrzydła na tyle, ile mu pozwolił las nie co połamany wokół nich.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. - Co, co? O czym ... - przechyliła lekko głowę - a .. on się tylko popisuje. Spokojnie - machnęła na niego niedbale ręką.
    - Kim jesteś? - spytała nie potrafiąc powstrzymać ciekawości. Zmierzyła istotę mrużąc oczy, po czym zerknęła w stronę, gdzie był smok. W jego miejscu klęczała nieruchomo ludzka postać okryta czarnym płaszczem.
    - Znacie się? - spytała rudowłosa po chwili czekając aż mężczyzna do niej podejdzie.
    - Jaja.. ja nie, ale ona mnie nazwała bratem. Przecież ja nie mam tutaj rodziny i ... wiesz przecież - tłumaczył się stojąc już prosto.- Dalszych pytań nie pojąłem. Jedynie na pytanie o powód mego przybycia to ... odpowiem, że stoi tu i marudzi.
    - A to... - wskazła palcem na coś połyskującego - znalazłem. Ktoś zostawił, zgubił.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Uznaję siebie, jako człowieka przeklętego. Zapewne jakoś tam jesteśmy spokrewnieni, bynajmniej moje drugie łuskowate ja. Historii nie zamierzam ci opowiedzieć, ani wytłumaczyć dlaczego jest tak, a nie inaczej. Nie mam bynajmniej dzisiaj na to siły.
    Schował pod połą płaszcza to, co znalazł i podszedł do nich wolnym krokiem prawie nie dźwigając nóg. Wbił spojrzenie w oczy Eluari z wyrzutem, że pytań nie kieruje do niego, lecz do towarzyszki.
    - Ja jestem Heshtje, a to Drawen zwany często Amonem - wskazała na niego dłonią, po czym skrzyżowała ręce na piersiach. - Idziemy dalej? Eluari, dokąd zmierzasz, jeśli można wiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
  10. ( Ja ci dam romantyczną schadzkę! xD nie wiem jakim cudem o tobie zapomniałam, ale już odpisuję... )
    - Czy szukamy? No w pewnym sensie, to szukam pewnego waćpana. Ale to nie w lesie. Tutaj powinienem się skryć, a jutro zdobyć potrzebną mi mapę i co się tam może przydać w dalekiej podróży. Latający osioł ze mnie a nie smok - mruknął masując dłonią kark.
    - Przeprawka przez las, to chyba najlepsza dla nas opcja. Zniknęłam na krótki czas, a ten zapewne znów coś narobił - westchneła rudowłosa krecąc głową. - To idziemyyy? Cała jestem podrapana przez te chaszcze.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zasmiał się widząc minę Eluari. no cóż... nie każdy musi się śmiać z jego PRZEŚMIESZNYCH żartów - Spokojnie, to tylko przenośnia.
    - Nie zdziwiłabym się, gdybyś naprawdę nim był - mruknęła cicho, na co Drawen odpowiedział morderczym spojrzeniem.
    - Możliwe, ale jednak poprosić o mapę znajomego mi człowieka , kartografa. Moze będzie bardziej wiarygodna. A co do lasu ... widzisz z kim mi wypadło pracować. Z nim się nie da przejść normalnie obok ludzi. Zresztą.. ostatnio w biedniejszej dzielnicy odbyła się , jak ja to nazywam, czystka. Nawet towarzyszka broni zdołała pojąć mnie za wroga.
    Pomasowała bolące miejsce w zagłębieniu pod obojczykiem i ruszyła trochę niepewnie przed siebie.

    OdpowiedzUsuń
  12. - Nie jestem niczego pewna, jednak wierzę, że się uda. Jest zwykłym człowiekiem, więc Inkwizycja raczej mu nie grozi. chyba, że będzie się czepiać za konszachty z nadludźmi.
    Heshtje zazwyczaj mówiła stanowczo , jednak na słowo "inkwizycja" głos jej się łamie i zamienia w szept.
    - Tak, zamierzam. Jestem mu winna trochę pomóc, ale nic więcej. Nie chcę sobie narobić znów kłopotów. Chciałabym dostrzeć do miasta, ale nie wiem czy nie przeczekać trochę.
    - O-ona tylko. Ja ... nie. Muszę coś załatwić, jednak ona nie chce mi towarzyszyć, cóż - wzruszył ramionami. Obserwował bacznie zachowanie salamandry, po czym sam rozejrzał się dookoła. - Myślisz.. że? - postarał się spojrzeć na Eluari wymownie.

    OdpowiedzUsuń