,,Je préfère faire l’amour plutôt que d’être amoureuse. "
| 19 lat | Francuzka | Hedonistka | Artystka |
Sztuka daniem głównym, wino półwytrawne zaś deserem.
Przez byłych najbliższych nazywana Sorcière Rousse,
co oznacza Rudą Wiedźmę
Aislynn la Fay
Ais/Lynn
Jeżeli uda Ci się poznać bliżej Aislynn, dowiesz się, że jest to nieco zepsuta dziewczyna o zbyt... buntowniczym, jak na te czasy, usposobieniu. Nader często nieuprzejma, wredna, arogancka, niekiedy zdaje się być nawet wyniosła. Trudno z nią rozmawiać, preferuje słuchać, niewiele mówi. Gdy to możliwe, trzyma się z daleka od innych. Momentami wydawać może Ci się niesamowicie ironiczna i złośliwa, nie zdziw się więc, kiedy pewnego dnia będziesz mieć przez nią kłopoty. Nie wiadomo, czy można jej zaufać, trudno ją ''wyczuć''. Nie lubi ujawniać uczuć. Jeżeli już to robi, ukazuje je czynami a nie słowami. Generalnie coś takiego jak "miłość" dla niej nie istnieje. Rzadko kiedy przyznaje się do błędu. Gdy to zrobi oznacza to, że darzy Ciebie dużym szacunkiem i uznaniem. Nie znosi, gdy ktoś narzuca jej swoją wolę. Jeżeli się tego dopuścisz -stanie się agresywna i posunie się nawet do użycia jednego ze swych pędzli w celu pozbawienia Cię oka. Zazwyczaj udaje jej się postawić na swoim, jeżeli nie - ponawia próbę aż do skutku.
Powiada się, że wygląd jest jedynie okładką księgi, jaką jest charakter.
Tylko czy w tym przypadku piękno okładki odzwierciedla piękno zawartości księgi...?
Sorcière Rousse jest średniego wzrostu (około 165 cm) istotą o szczupłej sylwetce. Twą twarz zlustruje spojrzenie brązowych oczu podczas, gdy na palec wskazujący bladej dłoni będzie nawijany ognisty kosmyk włosów. Na jej twarzy często gości lekki uśmiech, przez co wydaje się być trochę milsza niż jest w rzeczywistości. Mimo, że pochodzi z tak zwanej bogatej rodziny, nie znosi nosić drogiej biżuterii ani strojnych sukien. Jej atrybutem jest szkicownik, z którym niemalże nigdy się nie rozstaje.
,,Je connais mes limites.
C’est pourquoi je vais au-delà."
Z całej siódemki rodzeństwa to akurat ona okazała się być "czarną owcą".
Rodzina nigdy nie akceptowała jej do końca,
a szanowana była jedynie za swój talent.
Szlacheckie życie jej nie odpowiadało, więc uciekła.
Po pewnym incydencie dotarło do niej, że hedonizm ma większą rację bytu, niż te wszystkie, ogólnie przyjęte zasady, którym niegdyś była wierna.
Przyjemność istnieje dla niej, a ona istnieje dla przyjemności.
Jest uwodzicielką. I jest jej z tym bardzo dobrze...
***
*Je connais mes limites. C’est pourquoi je vais au-delà. – Znam swoje granice. Dlatego przekraczam je.
KP w całości jest w sumie krótka, o historii nie wspomnę . I w sumie dobrze, bo jeszcze będzie czas na rozpisywanie się pod postami i na czacie... :>
[W sumie to już się znamy, ale i tak witam serdecznie :D]
OdpowiedzUsuńRave
[Wybacz za spóźnione przywitanie, ale i tak życzę miłego blogowania i świetnej zabawy w Norr. W razie pytań - wal jak w dym :D]
OdpowiedzUsuń( Imu ;) To co? Wątkujemy?)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńNoc. Rytmiczny szelest kroków nie pasował do leśnych odgłosów ledwie zakłócających ciszę. Jedną ze ściezek podążała samotnie dziewczyna, która w dłoni trzymała żażącą się pochodnię. Ogień nie oświetlał jej twarzy, ponieważ jej obicze skrywał naciągnięty na łeb czarny kaptur peleryny. Jedynie dwóm miedzianym kosmykom udało się wydostać spod cienkiego materiału.
Niebo oświetlał księżyc ukazujący całą swoją tarczę na którą Heshtje nie lubiała za często spoglądać, ponieważ przypominała jej twarz wykrzywioną w dziwnym grymasie. W krzyku.
Wokół niego po całym granacie rozrzucone były gwiazdy układające się w gwiazdozbiory przebłyskujące między liściami.
Powoli podążała w stronę miasta, jednak na raz przystanęła. Miała wrażenie, że usłyszała za sobą trzask zapewne łamanych gałązek. Nie słusznie postanowiła to zlekceważyć i iść dalej, skoro kolejny trzask usłyszała bliżej siebie. Odwróciła się i poświeciła przed sobą pochodnią powodując tym smugę przecinającą powietrze. Pierwsza myśl jaka ją naszła, to podejżenie, że Drawen łazi za nią, by ją obserwować, albo wystraszyć. Po chwili jednak przypomniała sobie o ich kłótni. Mrukneła pod nosem jakieś przekleństwo powstrzymując chęć wydarcia się z zapytaniem któż ma czelność ją szpiegować.
(Coś takiego.. może być? Pewnie później się rozpiszę :)
[Tak z ciekawości. Nazwisko pochodzi od Morgany la Fay? Siostry króla Artura, przeciwniczki Merlina i matki Mordreda? Jestem ciekawską bestią. A i do wątkowania zapraszam. Mogę zacząć, jak nie masz pomysłu c:]
OdpowiedzUsuń