Aktualności
LISTA OBECNOŚCI ZAKOŃCZONA!
Wydarzenia

środa, 1 maja 2013

You'll never close my eyes and watch me die.


Emithiel Razjel Millins

Tak jakby troszkę mu się upadło, ale co poradzisz
Szanowny Pan Alchemików, Książę Magów, Anioł Tajemnych Światów i Wódz Najwyższych Tajemnic
Ma jeszcze w cholerę tych tytułów, ale komu by się chciało ich słuchać
Lubi jak heroldowie męczą się z zapowiadaniem jego jakże zacnej osoby
Razem z Rafałem, Gabrielem i Michasiem trząsł Niebem
Ale pojawiła się taka Lilith i przez jedną noc wszystko stracił
Księgarz
Mówi, że ma 26 lat


Nie znajdziesz go, jeśli on nie zechce zostać odnaleziony. Ten typ tak ma, po zejściu na ziemię stał się zwykłym facetem, w niczym nie przypominającym byłego archanioła. No bo jak to poznać? Nie ma swojej winy napisanej na czole, ani tego, kim był kiedyś i jest teraz. A jak zobaczysz dwie blizny po skrzydłach... i tak nie domyślisz się ich pochodzenia, zostaniesz okłamany lub zwiedziony na manowce, bo on inaczej tego nie wytłumaczy. Do dziś ubolewa nad tym jednym jedynym wybrykiem, który skazał go na tak okrutną banicję. Ale czyż nie taka jest rola kobiet? Zostały stworzone do kuszenia mężczyzn, zwłaszcza takie kobiety, jak Lilith, dla których wodzenie na pokuszenie było jedynym sensem istnienia i najwyższą przyjemnością. A uwiedzenie takiego aniołka, który całe dnie spędzał w oparach eliksirów i zapachu starych ksiąg okazało się nie lada wyzwaniem, grą wartą świeczki. Przecież Razjel wydawał się taki niedostępny, nienaruszalny, to aż kusiło, żeby wszystko zburzyć i obrócić w niwecz, ot ze zwykłych nudów. Mężowie czy kochankowie nie zdołali jej zapewnić należytej rozrywki, więc zabawiła się w Niebie. 

Bardzo nie lubi o tym opowiadać, chociaż na pytania dlaczego został strącony odpowiada ze swoim charakterystycznym, nie zmąconym spokojem, który wielu czasami podziwia, bo nie każdy potrafi utrzymać na dłużej takie opanowanie. Lata praktyki, ot i cała historyja. Bardzo rzadko unosi się gniewem, jeszcze rzadziej stosuje jakąkolwiek agresję lub siłę fizyczną, stawia raczej na chłodną kalkulację i przemyślane w każdym calu zadanie cierpienia psychicznego lub za pomocą zaklęcia. Doprowadzony do ostateczności użyje siły, chociaż jeszcze nigdy nie miał krwi na rękach. On jest raczej tym od snucia planów, taktyki, strategii, na pole bitwy wychodzi rzadko a jak już, obserwuje wszystko z oddalenia. Nie jest tchórzem, w żadnym wypadku. Po prostu każdy ma coś takiego, do czego się absolutnie nie nadaje i może narobić więcej szkód niż pożytku, a dla Razjela tym czymś są wszelkiego rodzaju bitwy i wojny, których widział już nie mało.

Od jego przybycia do Norrheim minęło naprawdę sporo czasu. Wybrał to miasto na swoją siedzibę, gdyż jako archanioł bardzo często je odwiedzał i teraz się tu zatrzymał. Pracuje między tym co kocha, swoją jedyną miłością i swoimi cichymi towarzyszkami o szeleszczących papierem głosach. Podobno gdzieś pomiędzy nimi ukryta jest jego wielka Księga, którą zdobyć pragnie każdy wiedzący o niej co nie co. Strasznie nie lubi zamieszania wokół niej, no ale co zrobić. Sam się na to skazał.

Ukrywa się pod imieniem Emithiel, które nosił jego ziemski przyjaciel, jego podopieczny w nauce magii i alchemii. Jedyne co o Razjelu tutaj wiadomo, to że przybył z daleka i nie ma żadnej rodziny, czy krewnych. Pojawia się w tawernie, ale zawsze sam i nigdy się nie upija. 

Mężczyzna o słusznym wzroście metra dziewięćdziesięciu, jednak niezbyt rozbudowanej postury. Wiecznie zimne dłonie o długich, kościstych palcach, spokojne, ciepłe spojrzenie, ciemna czupryna. I książki. Książki, książki, książki.

[ Witam serdecznie. Mam nadzieję, że karta jest w porządku, nie pisałam nigdy na blogu o takiej tematyce. Razjel jest trochę zaczerpnięty z "Siewcy Wiatru", ale w dużej mierze to moja inwencja i wyobrażenie tejże postaci. Twarzy udzielił Gaspard Uliel, cytat to Billy Talent. Ave. ]


5 komentarzy:

  1. [ Dobra skarbie. Czas na wątek :).]

    Necro już od dłuższego czasu nie pokazywał się na mieście: Miał zbyt trupów na głowie, zbyt wiele dołów do wykopania i zbyt wiele nagrobków do wyrzeźbienia... Tak, sam wykonywał nagrobki i wszelkie figury na cmentarz... Nie ufał za bardzo obcym artystom, w końcu mogli zniszczyć jego kochane wyobrażenia cmentarza o który dba już tak długo...
    Dzisiaj jednak miał wolne. Żadnych trucheł po nocnych posiłkach wampirów, czy po polowaniu łowców... Trochę wolnego mu na pewno nie zaszkodzi.
    Postanowił się wybrać się do księgarni. Stukot wysokich na kilkanaście centymetrów obcasów jego butów niósł się po całej okolicy, mówiąc "Z drogi wszyscy Ci, którzy macie coś do mnie, albowiem idę!". Jego długie do tyłka białe włosy związane były w staranny warkocz, jego błękitne oczy błyszczały radośnie, a jego usta wygięte były w szaleńczym uśmiechu.
    Wiatr targał dołem jego czarnego płaszcza, a czarny kapelusz osłaniał jego bladą twarz przed promieniami porannego wiosennego słońca.
    W końcu dotarł na miejsce. Drobna dłoń o długich, zgrabnych palcach odziana w rękawiczkę złapała klamkę i pchnęła drzwi. Mały dzwoneczek oznajmił ludziom akurat znajdującym się w sklepie iż przyszedł kolejny klient

    OdpowiedzUsuń
  2. [KP chyba została zasłonięta, bo na początku w ogóle jej nie zauważyłam. Mimo to witam w Norrheim i życzę miłego blogowania! :D]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Tak sobie myślę... podły demon będzie próbował odszukać i wykraść Księgę, przez co Rav będzie musiała włamać się do księgarni Razjela, demon zostanie zabity, ale ona przyłapana na tym włamaniu? :D]

    Ravenika

    OdpowiedzUsuń
  4. Spojrzałem jeszcze raz na mapkę, którą wyrysował mi jeden z pomocników. Nie przypuszczałem, że zgubię się w tym mieście szukając księgarni, lecz ta, skubana, była ukryta ciasno między domami jakby chciała bawić się ze mną w kotka i myszkę. Na dodatek mapka była niedokładnie rozrysowana a ja trzymałem ją do góry nogami.
    Dlatego nie dziwota, że odnalazłem Białego Kruka dopiero po równej godzinie łażenia po rynku jak kretyn. Czułem na karku znudzone spojrzenia handlarzy siedzących za straganami z owocami i rybami, którzy patrzyli na mnie jak na chorego umysłowo, który zgubił opiekuna więc szlaja się samopas. W końcu kupiłem u jednego z nich rybę, trochę warzyw i jabłko, w które wgryzłem się natychmiast i opierając się o latarnię spostrzegłem księgarnię wciśniętą w zabudowania. Zmarszczyłem nos. Przechodziłem obok niej chyba z dziesięć razy i jej nie zauważyłem, jasna jego kurwa mać.
    Ruszyłem ociągającym się krokiem w stronę budyneczku konsumując pośpiesznie jabłko, wyrzuciłem ogryzek i pchnąwszy ciężkie, drewniane drzwi z odgłosem dzwonka wkroczyłem do wnętrza pogrążonego w półmroku.
    Pachniało tu starością, kurzem, księgami i.. kurzem. Czyli tak jak dobra księgarnia winna pachnieć. Regały były z ciemnego, rzeźbionego w florystyczne cuda, nie widy, drewna, książki ładnie posegregowane i ustawione w wątłym świetle świec i czar. Odchrząknąłem stawiając swoje pakunki z targu gdzieś w bezpiecznym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moran Gondra7 maja 2013 10:17

    [Karta bardzo dobra, ale ani ja, ani moja postać nie lubimy archaniołów. Czy tych byłych, czy obecnych :P Mimo to zapraszam do wątków. Z chęcią zmierzę się z innym taktykiem słownym ;) ]

    OdpowiedzUsuń