Idąc przez
ulice Norrheimu mijasz wielu nieznanych ludzi, w tym Doriana. Bywało, że jak
normalni ludzie wymieniliście ze sobą spojrzenia. Nie zwracał na siebie
niewiadomo jakiej uwagi. Mężczyzna, będący zwolennikiem spokoju, wolał raczej samotnie spędzać czas, głównie
poświęcając go na różne obserwacje. Fakt, ciekawskie, ciemne oczy bardzo lubią
spoglądać na wszystko spod ronda kapelusza, stąd mogłeś zauważyć, jak ten
mężczyzna się komuś przygląda. Nie wydało ci się to jakieś podejrzane, wielu
ludzi po prostu patrzy na innych, nie mając kreatywnego zajęcia. Więc poszedłeś
dalej.
Słuchając
pogłosek z rynku, dowiedziałeś się, ten facet że nazywa się Dorian Hereschkiell,
ale wołają na niego Havriell lub Hati, i zawitał w Norrheim stosunkowo
niedawno. W pierwszych dniach swojego pobytu w mieście udało mu się załatwić
to, co wydawało się najważniejsze, w tym zaleźć nieduży dom i pracę. O ile dało
się nazwać amatorskie aktorstwo pracą. Bądź co bądź zawsze wpadnie trochę
groszy za kilka chwil błaznowania na ulicy. Dorian chętnie podejmuje się
lekkich prac, takich jak opieka nad końmi, posprzątanie, pomoc w karczmie.
Zarobek to zarobek. Oprócz tego Havriell ma nawet ładny głos, w związku z czym
zdarza mu się gdzieś pośpiewać. Nie wiadomo, co wcześniej robił ani gdzie był,
teoretycznie nie ma o nim żadnych informacji. No, nie licząc plotek
pojawiających się wraz z przybyciem każdej nowej osoby. Zgodnie z nimi, jak i
swoimi własnymi obserwacjami, wiadome jest, że cechą charakterystyczną Doriana
jest czarny, długi płaszcz sięgający kostkom i tego samego koloru cylinder
(jakby nie patrzeć, ciągle spotykany jest w takim stroju), a także trzy
kolczyki pod dolną wargą oraz jeden w brwi. Które de facto są wynikiem przegranego
zakładu.
Na uwagę
zasługują także oczy, choć ciemne, da się dojrzeć tajemnicze przebłyski
szkarłatu lub brązu, zależy pod jakim kątem się patrzy. Są takie, ponieważ, jak
powszechnie wiadomo, oczy demona w ludzkiej postaci są całkowicie czarne. A on
jest nim tylko w połowie. Krucze, lekko kręcone włosy ładnie komponują się z
bródką mężczyzny. Raczej normalnego wzrostu, jakby ocenić byłby to metr
osiemdziesiąt cztery. Hereschkiell zwykł przyodziewać ciemne rzeczy (aczkolwiek
nie trzyma się kurczowo tej reguły), a przechodniom zdarza się określać go jako
„tego ze śmieszną czapką”.
Wypytany o
rodzinę, odpowie, że jedynym żyjącym krewnym jest jego brat. Że rodzice zginęli
w pożarze, a młodsza siostra zniknęła bez śladu. Wyzna, że pochodzi z Tiermouhtu za morzem południowym, gdzie był do
osiągnięcia pełnoletniości. Wtedy wyruszył w podróż do nikąd (które okazało się
Valnwerdem). Tylko bracia Hereschkiell wiedzą, jak jest naprawdę i
najprawdopodobniej tak zostanie. Ze swoją innością Dorian stara się ukrywać jak
najlepiej potrafi, co wychodzi mu całkiem nieźle. Czasami niemal zapomina, kim
jest, a innym razem wręcz przeciwnie – chętnie paraduje z nietypowymi, długimi,
niby wilczymi uszami i ogonem, na pierwszy rzut oka wyglądającym jak bicz
włożony w spodnie. Innym razem jeszcze w zestawie ze skrzydłami i rogami. Mimo wszystko nie patrzy na siebie jak na
półdemona, tylko jak na zwykłego, prostego człowieka.
Relacje
płynące z ust sklepikarzy uświadomią cię o różnych stwierdzeniach na jego
temat, na przykład to, że kradnie, gwałci i morduje, że widziano go
odprawiającego podejrzane modły, że regularnie pije krew. Oczywiście są to
bzdury. Każdego ponosi fantazja, kiedy pojawi się „tajemniczy nieznajomy”,
zwłaszcza non-stop chodzący w płaszczu i
cylindrze. Prawdą jest to, że Dorian
jest całkiem miłym i uprzejmym mężczyzną, zazwyczaj cichym, ale nie gardzącym
rozmową. Niekiedy żartuje i opowiada historie, niekoniecznie prawdziwe, chociaż
woli zdecydowanie słuchać. Pozytywnie i towarzysko nastawiony do świata. Nie
tego można było się spodziewać po
półdemonie, prawda? No cóż. Po ojcu zostały mu demonie umiejętności, takie jak:
czytanie w myślach (z czym się kryje) i na tej podstawie kłamanie,
wykorzystujące ludzkie lęki, obawy i słabości, a także marzenia, tajemnice i
przyjemności. Potrafi również opętać człowieka, aczkolwiek tylko naprawdę bardzo
słabego psychicznie (lub w chwili ogromnego załamania), mając od tej pory
całkowitą kontrolę nad swoją ofiarą, która staje się właściwie bezwolną
marionetką. Opętane osoby są jakby uwięzione we własnym ciele, pozbawione woli
widzą co demon robi ich rękami, ale nie mogą nic na to poradzić. Kiedy demon
opuści ciało takiej osoby, ona zazwyczaj nic nie pamięta. Osobiście Dorian nie
lubi opętywać ludzi, a robił to, zważając na długowieczność, z braku zajęcia i dla zabawy. W sumie boi się
egzorcyzmów, ale do tego nie przyznaje.
Choć Dorian
jest tylko w połowie demonem, podobnie jak one nie znosi zapachu wody święconej
(choć jest w stanie wytrzymać), a oblany nią traci na sile. Wejście na
poświęconą ziemię może sprawić mu
problem, a krzyże działają na niego odpychająco. Od Trójkąta Salomona i Wielkiego Pentaklu
trzyma się z daleka i omija je szerokim łukiem, nie chcąc mieć z nimi nic
wspólnego, nawet ich widzieć. Aniołów stara się unikać lub przynajmniej nie
wchodzić im w drogę. Niektórzy ludzie mogą podświadomie wyczuwać obecność
demonów, stąd też można czuć coś dziwnego, jeśli obok stoi Havriell, jednak nie
wiedzieć, co to takiego. W sumie, trudno poznać, że nie jest pełnokrwistym
demonem.
W ogóle trudno określić jego rasę, głównie przez atawizm, przez który jego kły są nadmiernie rozwinięte. Nie rażąco, ale jednak widocznie różnią się od zębów przeciętnego człowieka. Nie raz miał przez nie problemy, więc stara się zbytnio nie śmiać ani nie uśmiechać szeroko.
W ogóle trudno określić jego rasę, głównie przez atawizm, przez który jego kły są nadmiernie rozwinięte. Nie rażąco, ale jednak widocznie różnią się od zębów przeciętnego człowieka. Nie raz miał przez nie problemy, więc stara się zbytnio nie śmiać ani nie uśmiechać szeroko.
Jak na
półdemona, jest dość honorowy i rzadko zachowuje się zgodnie ze stereotypem
złego. Na przykład: nie atakuje bezbronnych i dzieci, chyba, ze jest to jedynym
wyjściem. To samo tyczy się atakowania od tyłu. Szanuje, nie lekceważy wrogów,
ale także ich nie przecenia. Wprawdzie szacunek ma do każdej istoty, a w
szczególności do kobiet. Mężczyzn traktuje na równi z sobą. Jacy by nie byli.
Dorian ma dość
dziwne zainteresowanie. Otóż, ciągnie go do wszelakich świec, czaszek i
rzemyków. Często na szyi zwisa mała czaszka jakiegoś gryzonia lub kota, zakryta
płaszczem, żeby się nikt nie przyczepił. Co jak co, facet nie ma ochoty spłonąć
na stosie.
[ Dzień dobry, valnwerdczycy. C:
Na początku
wspomnę, że absolutnie nie miałam pomysłu na kartę postaci. Myślałam, że sama z
siebie wyjdzie dużo lepiej, ale wyszło jak wyszło i mam nadzieję, że jest
wszystko w miarę jaśnie przedstawione. :c A jakby co – śmiało pytać. Postać
jest nowa, co za tym idzie wiele szczegółów może być dodanych lub/i zmienionych.
Najłatwiej mi określić postać, jeśli nią grałam, a tym biednym panem jeszcze
nie miałam okazji.
Na wątki i
powiązania jak najbardziej na „tak”. Tyle że mam mały kłopot, mianowicie
zaczynanie bardzo kiepsko mi idzie. :c’
Cytat jest tworem Alberta Camusa. A jakby kogoś ciekawił głos Doriana, proszę.
Cytat jest tworem Alberta Camusa. A jakby kogoś ciekawił głos Doriana, proszę.
W każdym
razie, miło mi do was dołączyć i myślę, że nie będę taka zła. O numer
kontaktowy (GG) można poprosić, lub zwrócić się z tym do Wynna. Jak się chce.]
[ Waaa! Wiedziałam, że będzie fajny, ale nie aż tak. Cholernie się postarałaś z KP i naprawdę jest dobra.
OdpowiedzUsuńJestem zakochana.
... ale wątek rano. Zdycham.]
[ Kocham tą kartę postaci *-* Oczywiście, wątek obowiązkowy ( Pajka też półdemon ) ... Aawww, no nie moge ^^ Tylko, postawiłaś mnie w trudnej sytuacji, bo Papaja ma rubinowe oczy, a nie ciemne ( wzmianka o o oczach demonów ) ... Ale to ujdzie w tłumie :D A ze względu na fakt, że ten twój jest baardzo honorowy i darzy z wielkim szacunkiem kobiety to będzie świetny wątek, bo Apayan jest chyba najbardziej honorową osóbką na tym blogu, w dodatku niezła feministka ... Więc chyba rozumiesz ^^ ]
OdpowiedzUsuń[Jej...! Karta postaci jest cudna, no!]
OdpowiedzUsuń( Witaj :D. Co powiesz na wątek? Ja mogę zacząć, ale coś pomysłu nie mam. Pierwsze moje pytanie do wątku jest takie; czy oni się znają, bądź kiedykolwiek spotkali?)
OdpowiedzUsuń(Jaaa *-* lepiej bym nie wymyśliła xD. To teraz gdzież mogą się spotkać? Na występie pana Doriana?)
OdpowiedzUsuń[ Pomysłów brak, co do oczu... Jej ojcem jest rubinowooki Abbadon więc wiesz ^^ Cecha rodzinna :3 ]
OdpowiedzUsuń[Hmmm, wypadałoby powitać w klubie Bojących-Się-Egzorcyzmów...]
OdpowiedzUsuńRudowłosa dziewczyna udała się na rynek, gdzie stragany rozciągały się niedaleko kościoła. Wśród nich błądziła z zaciekawieniem.
OdpowiedzUsuńNa jednym wystawione wyroby tkackie, gdzie indziej garncarskie. Różne różności, co kto woli. W jednym miejscu nawet wyżerkę zrobili. Wielkie ławy porostawiali ze stołami i każdy biesiadnik ze złocistym napojem w ręku. Prócz alkoholu, mięsiwa różnorakie znalały się na blacie.
Wtem wspomniała sobie swoje występy na takowych jarmarkach, kiedy chowała przeróżne ostrza w swym gardle nie wyrządzając sobie szkody. Miała wtedy swój wianuszek zwolenników.
Powoli zapadał zmrok, ale nikt zapewne nie zauważył. Mieli przecież w razie potrzeby ustawione pochodnie.
Ułożyła na trawie deski z obrazami na trawie i sama obok nich usiadła miejąc nadzieję, że uda jej się dzisiaj jakiś sprzedać. Odpłynęła gdzieś myślami.
(Może byyyc? :3)
Obserwowała zmierzającego ku niej mężczyznę marszcząc brwi. Najpierw myślała, że to kupiec zainteresowany obrazem. Wydawał się jej bardzo znajomy.
OdpowiedzUsuń- Witaj Wielka Czapo! - prawie krzyknęła, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
" To musi być Dorian!" uradowana wstała szybko ze swego miejsca.
- Cieszę się, że mogę cię widzieć. Rety.. ile to czasu minęło? No nic.. mów jak ci się wiedzie. A! I jak trafiłeś do Norrheim - trajkotała podekscytowana spotkaniem.
- A żyję sobie jakoś. Utrzymuję się sprzedając swe obrazy, czy mierząc do kogoś bronią na zawołanie. Dużo, bardzo dużo zmieniło się od naszego ostatniego spotkania. Tak wiele... trudo by streścić w kilku zdaniach. Najistotniejszym faktem jest, że nie jestem tą samą osobą, co kiedyś - wyznała ledwo nad sobą panując, by nie rzucić się mężczyźnie na szyję.
OdpowiedzUsuńPodążyła za jego wzrokiem, aż zerknęła za siebie.
- A to moje tam dzieła. Aileen zasugerowała, bym swe wypociny prezentowała innym. Mówiła, że mam talent, ale to nie jest w tym najważniejsze, tylko utrwalenie ulotnej chwili na płótnie.
[Dziękuję:) A czy to imię jest wystarczające, żeby rozpocząć jakiś wątek?]
OdpowiedzUsuń[Ależ oczywiście. Masz jakiś pomysł? Chodzi mi tylko o punkt zaczepienia, bo nie mam nic przeciwko zaczynaniu.]
OdpowiedzUsuń- Mam czas! Bardzo dużo czasu. Znajomy i tak zabrał gdzieś mojego zwierzaka na spacer. Obowiązków też raczej nie mam - odpowiedziała szybko ciągle uśmiechając się szeroko.
OdpowiedzUsuń- Wiesz, że mam gdzie mieszkać? Mam dom! Już nie śpię gdzie popadnie, chociaż czasem mi tęskno do poprzedniego życia, kiedym podróżowała i była zwykłym, przeciętnym człowiekiem. Ej, ej! Ja cię zapytałam co u ciebie, a sama ciągle o sobie wygaduję... - ciągnęła dalej.
- Gdzież się wybierzemy? Długo już tutaj jesteś?
[Podaj mi chociaż punkt zaczepienia, to coś postaram się wykombinować]
OdpowiedzUsuń[ Zero pomysłów. *myśli*
OdpowiedzUsuńMoże być tak, że Wynn zrobił coś głupiego, jak to Wons... Nie wiem, pokłócił się z kimś i człeczyna obudził się następnego dnia w jakimś dziwnym miejscu i pamiętał tylko, że dopadł go człek w cylindrze. Mało mężczyzn chodzi w cylindrach, więc oberwało się Dorianowi. Dorian się wkurzył i poszedł 'wyjaśniać' sprawę, z realnym napastnikiem. Co Ty na to?]
[ E.... Nie ważne *nie umie tłumaczyć*
OdpowiedzUsuńZacznij coś, cokolwiek no!]
(Nie pieprz tylko zacznij.)
OdpowiedzUsuń{Oj oj....A co ja mam biedna chora istotka powiedzieć? Błagam, niech cię olśni:)]
OdpowiedzUsuń- A tak! Zapomniałam o nich - zaśmiała się. Rozmawiając z przyjaciółmi wszystko co wokół schodziło na drugi plan.
OdpowiedzUsuń- Hm... to będę musiała je jakoś zanieść spowrotem do domu. Nie znam innego rozwiązania. Gdyby ktoś niepowołany je zabrał, byłabym wściekła. W końcu to są efekty mojej pracy - ciągnęła dalej paplając jak katarynka.
- Powiedz, powiedz.. jak tobie się powodzi? No i jak tutaj dotarłeś i.. i tak dalej.
Dzień, jak co dzień. Każdy bogacz pracuje według własnego uznania, a Moran, choć bogaty, nie lubił marnować czasu na bezsensowne łażenie po pokoju w Złotym Smoku. Standard pokoju oczywiście był całkiem wysoki, jednak posiadanie własnego domu, nawet w takiej dziurze jak Norrheim, pozwalało mu się bardziej odprężyć i usystematyzować dzień pracy. Inaczej mówiąc, spędzał kolejny dzień na szukaniu odpowiedniego miejsca na dom lub już wybudowanego budynku, w którym zechciałby nocować.
OdpowiedzUsuń- Pod wszelkimi miarami, tylko przyroda i powietrze jest lepsze niż w Iliadzie. Architektura naprawdę odstrasza.
Cały czas zrzędził w ten sposób. Miał tu spędzić jeszcze mnóstwo czasu, zanim sprawa w stolicy ucichnie, a więc nie miał zamiaru mieszkać tak długo w karczmie. Wytrzymałby najwyżej jeszcze dwa miesiące, czyli czas potrzebny na sprowadzenie pracowników kompanii i ewentualne wybudowanie domu dla niego. I ani dnia dłużej.
- Żeby choć znaleźć dobre miejsce w pobliżu miasta...
Dalsze rozmyślania przerwał mu głos jakiegoś ulicznego grajka. Niby nic dziwnego, bo całkiem sporo jest takich uliczników, którzy zarabiają na ulicy, ale ten wydawał się trochę inny. W głowie kupca pojawiła się pewna myśl. "Właściwie to warto spróbować. W każdym bądź razie nic nie stracę."
[Ma pan ochotę na wątek?]
OdpowiedzUsuńPo zmroku nie trudno było natknąć się na podejrzane typy, których nie trzeba by było namawiać do złożenia jednej, prostej obietnicy. Pewnie wielu z nich już kiedyś ją złożyło, albo i tak są jedną nogą w Piekle. To nie było żadne wyzwanie. Eire poszukiwała czegoś więcej, czegoś, co ją zmotywuje do działania, uprzyjemni pobyt w tym miejscu. Dlatego właśnie wybrała się w podróż po uliczkach. W czerwonej sukni, lekko spiętych czarnych lokach mogła być uznana za kogokolwiek. Za szlachciankę zabłąkaną wśród uliczek, ekskluzywną prostytutkę, prostą dziewczynę, która chce pochwalić się nową kreacją. A ona polowała. Szukała, wybierała, zabierała. Nie przeszkadzała jej w tym nawet ta drobna ułomność, która ostatnio jej się przypałętała. Ale w końcu zobaczyła kogoś, kto mógłby być tym wyzwaniem. Przystojny, wyglądał na porządniejszego niż reszta. Czerwone, pełne usta wygięły się w lekkim uśmiechu a w ciemnych oczach pojawił się błysk, który każdy rozumiał jak chciał.
OdpowiedzUsuń-Proszę wybaczyć, czy zna pan uliczki tej mieściny? Chyba zgubiłam drogę.- zadałą proste, banalne pytanie. Nie używała zwykłych sztuczek, nie było aury pożądania, zapachu kobiecego ciała. To była jej zabawa, jej wyzwanie.
[Może byc?]
Stanął za jakimiś dzieciakami w momencie gdy występ wydawał się kończyć, a grajek zaczynał kolejny, chyba finałowy, spektakl. Nie chcąc brać bezpośredniego udziału w tej błazenadzie, Gondra wypchnął delikatnie dziewczynkę i obserwował, jak bierze ona pozostałe dzieciaki na "scenę".
OdpowiedzUsuń"Mam nadzieję, że nie sterczę na daremno tutaj i rzeczywiście wydarzy się coś ciekawego. Jak nie, to poszukam kogoś innego na przewodnika." Z tym postanowieniem Moran rozluźnił się i zaczął obserwować występ. Z lekkim znudzeniem oczywiście.
Uśmiechnęła się lekko, co w jej wykonaniu było równoważne z uniesieniem kącika czerwonych warg. Dworskie maniery były czymś, co niezmiennie ją ujmowało, nie ważne, czy okazywane były przez jej kolejną ofiarę, kochanka, czy obcą osobę.
OdpowiedzUsuń-Zgubiłam się. Poszukuję drogi do domu, choć czasami myślę, że przydałoby się poznać miasto, w którym przyszło mi żyć, drogi panie- skłoniła lekko głowę, nie spuszczając wzroku z mężczyzny. Jak zwykle w takich momentach zsunęła nieco z ramion szal, ukazując ich biel i zarys obojczyków. Nie była to jej sztuczka, by zdobyć, lecz przyzwyczajenie z czasó, gdy była jeszcze młoda i niedoświadczona, kiedy myślała, że wystarczy odsłonić kawałek skóry i każdy mężczyzna padnie do jej stóp.
[Nie masz za co przepraszać, wszystko rozumiem i nie mam zamiaru cię poprawiać:)]
Oglądał występ, bo choć szukał miejsca na dom lub samego domu, to jednak nie miał pomysłu jak takie miejsce znaleźć. Najlepiej jest spytać jakąś osobę, a ulicznicy, jak wiadomo nie od dziś, wiedzą najwięcej. Po przedstawieniu, nudnawym jak flaki z olejem swoją drogą, rzucił garść monet gdy cała reszta widzów/aktorów się rozeszła.
OdpowiedzUsuń- Niezły występ. Jednak mam propozycję, która przyniesie ci więcej pieniędzy, niż uzbierałeś, a zajmie ci to chwilę. Wchodzi w to pan, panie...?
Przedłużył ostatnią sylabę i wyciągnął rękę do grajka. Okular na jego prawym oku zaczął się kręcić, dostosowując się do zmieniającego się światła.