Aktualności
LISTA OBECNOŚCI ZAKOŃCZONA!
Wydarzenia

poniedziałek, 1 października 2012

"Trzeba tylko iść naprzód, w ciemnościach trochę na oślep i próbować czynić dobrze. Jeśli zaś idzie o resztę, trwać i zdać się na Boga."




   Dorian Hereschkiell
         23 lata | Hati ; Havriell | półdemon


Idąc przez ulice Norrheimu mijasz wielu nieznanych ludzi, w tym Doriana. Bywało, że jak normalni ludzie wymieniliście ze sobą spojrzenia. Nie zwracał na siebie niewiadomo jakiej uwagi. Mężczyzna, będący zwolennikiem spokoju, wolał  raczej samotnie spędzać czas, głównie poświęcając go na różne obserwacje. Fakt, ciekawskie, ciemne oczy bardzo lubią spoglądać na wszystko spod ronda kapelusza, stąd mogłeś zauważyć, jak ten mężczyzna się komuś przygląda. Nie wydało ci się to jakieś podejrzane, wielu ludzi po prostu patrzy na innych, nie mając kreatywnego zajęcia. Więc poszedłeś dalej.
Słuchając pogłosek z rynku, dowiedziałeś się, ten facet że nazywa się Dorian Hereschkiell, ale wołają na niego Havriell lub Hati, i zawitał w Norrheim stosunkowo niedawno. W pierwszych dniach swojego pobytu w mieście udało mu się załatwić to, co wydawało się najważniejsze, w tym zaleźć nieduży dom i pracę. O ile dało się nazwać amatorskie aktorstwo pracą. Bądź co bądź zawsze wpadnie trochę groszy za kilka chwil błaznowania na ulicy. Dorian chętnie podejmuje się lekkich prac, takich jak opieka nad końmi, posprzątanie, pomoc w karczmie. Zarobek to zarobek. Oprócz tego Havriell ma nawet ładny głos, w związku z czym zdarza mu się gdzieś pośpiewać. Nie wiadomo, co wcześniej robił ani gdzie był, teoretycznie nie ma o nim żadnych informacji. No, nie licząc plotek pojawiających się wraz z przybyciem każdej nowej osoby. Zgodnie z nimi, jak i swoimi własnymi obserwacjami, wiadome jest, że cechą charakterystyczną Doriana jest czarny, długi płaszcz sięgający kostkom i tego samego koloru cylinder (jakby nie patrzeć, ciągle spotykany jest w takim stroju), a także trzy kolczyki pod dolną wargą oraz jeden w brwi. Które de facto są wynikiem przegranego zakładu.
Na uwagę zasługują także oczy, choć ciemne, da się dojrzeć tajemnicze przebłyski szkarłatu lub brązu, zależy pod jakim kątem się patrzy. Są takie, ponieważ, jak powszechnie wiadomo, oczy demona w ludzkiej postaci są całkowicie czarne. A on jest nim tylko w połowie. Krucze, lekko kręcone włosy ładnie komponują się z bródką mężczyzny. Raczej normalnego wzrostu, jakby ocenić byłby to metr osiemdziesiąt cztery. Hereschkiell zwykł przyodziewać ciemne rzeczy (aczkolwiek nie trzyma się kurczowo tej reguły), a przechodniom zdarza się określać go jako „tego ze śmieszną czapką”.
Wypytany o rodzinę, odpowie, że jedynym żyjącym krewnym jest jego brat. Że rodzice zginęli w pożarze, a młodsza siostra zniknęła bez śladu. Wyzna, że pochodzi z Tiermouhtu  za morzem południowym, gdzie był do osiągnięcia pełnoletniości. Wtedy wyruszył w podróż do nikąd (które okazało się Valnwerdem). Tylko bracia Hereschkiell wiedzą, jak jest naprawdę i najprawdopodobniej tak zostanie. Ze swoją innością Dorian stara się ukrywać jak najlepiej potrafi, co wychodzi mu całkiem nieźle. Czasami niemal zapomina, kim jest, a innym razem wręcz przeciwnie – chętnie paraduje z nietypowymi, długimi, niby wilczymi uszami i ogonem, na pierwszy rzut oka wyglądającym jak bicz włożony w spodnie. Innym razem jeszcze w zestawie ze skrzydłami i rogami.  Mimo wszystko nie patrzy na siebie jak na półdemona, tylko jak na zwykłego, prostego człowieka.
Relacje płynące z ust sklepikarzy uświadomią cię o różnych stwierdzeniach na jego temat, na przykład to, że kradnie, gwałci i morduje, że widziano go odprawiającego podejrzane modły, że regularnie pije krew. Oczywiście są to bzdury. Każdego ponosi fantazja, kiedy pojawi się „tajemniczy nieznajomy”, zwłaszcza non-stop chodzący w  płaszczu i cylindrze. Prawdą jest  to, że Dorian jest całkiem miłym i uprzejmym mężczyzną, zazwyczaj cichym, ale nie gardzącym rozmową. Niekiedy żartuje i opowiada historie, niekoniecznie prawdziwe, chociaż woli zdecydowanie słuchać. Pozytywnie i towarzysko nastawiony do świata. Nie tego można  było się spodziewać po półdemonie, prawda? No cóż. Po ojcu zostały mu demonie umiejętności, takie jak: czytanie w myślach (z czym się kryje) i na tej podstawie kłamanie, wykorzystujące ludzkie lęki, obawy i słabości, a także marzenia, tajemnice i przyjemności. Potrafi również opętać człowieka, aczkolwiek tylko naprawdę bardzo słabego psychicznie (lub w chwili ogromnego załamania), mając od tej pory całkowitą kontrolę nad swoją ofiarą, która staje się właściwie bezwolną marionetką. Opętane osoby są jakby uwięzione we własnym ciele, pozbawione woli widzą co demon robi ich rękami, ale nie mogą nic na to poradzić. Kiedy demon opuści ciało takiej osoby, ona zazwyczaj nic nie pamięta. Osobiście Dorian nie lubi opętywać ludzi, a robił to, zważając na długowieczność, z  braku zajęcia i dla zabawy. W sumie boi się egzorcyzmów, ale do tego nie przyznaje.
Choć Dorian jest tylko w połowie demonem, podobnie jak one nie znosi zapachu wody święconej (choć jest w stanie wytrzymać), a oblany nią traci na sile. Wejście na poświęconą  ziemię może sprawić mu problem, a krzyże działają na niego odpychająco.  Od Trójkąta Salomona i Wielkiego Pentaklu trzyma się z daleka i omija je szerokim łukiem, nie chcąc mieć z nimi nic wspólnego, nawet ich widzieć. Aniołów stara się unikać lub przynajmniej nie wchodzić im w drogę. Niektórzy ludzie mogą podświadomie wyczuwać obecność demonów, stąd też można czuć coś dziwnego, jeśli obok stoi Havriell, jednak nie wiedzieć, co to takiego. W sumie, trudno poznać, że nie jest pełnokrwistym demonem.
W ogóle trudno określić jego rasę, głównie przez atawizm, przez który jego kły są nadmiernie rozwinięte. Nie rażąco, ale jednak widocznie różnią się od zębów przeciętnego człowieka. Nie raz miał przez nie problemy, więc stara się zbytnio nie śmiać ani nie uśmiechać szeroko.
Jak na półdemona, jest dość honorowy i rzadko zachowuje się zgodnie ze stereotypem złego. Na przykład: nie atakuje bezbronnych i dzieci, chyba, ze jest to jedynym wyjściem. To samo tyczy się atakowania od tyłu. Szanuje, nie lekceważy wrogów, ale także ich nie przecenia. Wprawdzie szacunek ma do każdej istoty, a w szczególności do kobiet. Mężczyzn traktuje na równi z sobą. Jacy by nie byli.
Dorian ma dość dziwne zainteresowanie. Otóż, ciągnie go do wszelakich świec, czaszek i rzemyków. Często na szyi zwisa mała czaszka jakiegoś gryzonia lub kota, zakryta płaszczem, żeby się nikt nie przyczepił. Co jak co, facet nie ma ochoty spłonąć na stosie.



[ Dzień dobry, valnwerdczycy. C:
Na początku wspomnę, że absolutnie nie miałam pomysłu na kartę postaci. Myślałam, że sama z siebie wyjdzie dużo lepiej, ale wyszło jak wyszło i mam nadzieję, że jest wszystko w miarę jaśnie przedstawione. :c A jakby co – śmiało pytać. Postać jest nowa, co za tym idzie wiele szczegółów może być dodanych lub/i zmienionych. Najłatwiej mi określić postać, jeśli nią grałam, a tym biednym panem jeszcze nie miałam okazji.
Na wątki i powiązania jak najbardziej na „tak”. Tyle że mam mały kłopot, mianowicie zaczynanie bardzo kiepsko mi idzie. :c’
Cytat jest tworem  Alberta Camusa. A jakby kogoś ciekawił głos Doriana, proszę.
W każdym razie, miło mi do was dołączyć i myślę, że nie będę taka zła. O numer kontaktowy (GG) można poprosić, lub zwrócić się z tym do Wynna. Jak się chce.]

25 komentarzy:

  1. [ Waaa! Wiedziałam, że będzie fajny, ale nie aż tak. Cholernie się postarałaś z KP i naprawdę jest dobra.
    Jestem zakochana.

    ... ale wątek rano. Zdycham.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Kocham tą kartę postaci *-* Oczywiście, wątek obowiązkowy ( Pajka też półdemon ) ... Aawww, no nie moge ^^ Tylko, postawiłaś mnie w trudnej sytuacji, bo Papaja ma rubinowe oczy, a nie ciemne ( wzmianka o o oczach demonów ) ... Ale to ujdzie w tłumie :D A ze względu na fakt, że ten twój jest baardzo honorowy i darzy z wielkim szacunkiem kobiety to będzie świetny wątek, bo Apayan jest chyba najbardziej honorową osóbką na tym blogu, w dodatku niezła feministka ... Więc chyba rozumiesz ^^ ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jej...! Karta postaci jest cudna, no!]

    OdpowiedzUsuń
  4. ( Witaj :D. Co powiesz na wątek? Ja mogę zacząć, ale coś pomysłu nie mam. Pierwsze moje pytanie do wątku jest takie; czy oni się znają, bądź kiedykolwiek spotkali?)

    OdpowiedzUsuń
  5. (Jaaa *-* lepiej bym nie wymyśliła xD. To teraz gdzież mogą się spotkać? Na występie pana Doriana?)

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Pomysłów brak, co do oczu... Jej ojcem jest rubinowooki Abbadon więc wiesz ^^ Cecha rodzinna :3 ]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Hmmm, wypadałoby powitać w klubie Bojących-Się-Egzorcyzmów...]

    OdpowiedzUsuń
  8. Rudowłosa dziewczyna udała się na rynek, gdzie stragany rozciągały się niedaleko kościoła. Wśród nich błądziła z zaciekawieniem.
    Na jednym wystawione wyroby tkackie, gdzie indziej garncarskie. Różne różności, co kto woli. W jednym miejscu nawet wyżerkę zrobili. Wielkie ławy porostawiali ze stołami i każdy biesiadnik ze złocistym napojem w ręku. Prócz alkoholu, mięsiwa różnorakie znalały się na blacie.
    Wtem wspomniała sobie swoje występy na takowych jarmarkach, kiedy chowała przeróżne ostrza w swym gardle nie wyrządzając sobie szkody. Miała wtedy swój wianuszek zwolenników.
    Powoli zapadał zmrok, ale nikt zapewne nie zauważył. Mieli przecież w razie potrzeby ustawione pochodnie.
    Ułożyła na trawie deski z obrazami na trawie i sama obok nich usiadła miejąc nadzieję, że uda jej się dzisiaj jakiś sprzedać. Odpłynęła gdzieś myślami.
    (Może byyyc? :3)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obserwowała zmierzającego ku niej mężczyznę marszcząc brwi. Najpierw myślała, że to kupiec zainteresowany obrazem. Wydawał się jej bardzo znajomy.
    - Witaj Wielka Czapo! - prawie krzyknęła, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
    " To musi być Dorian!" uradowana wstała szybko ze swego miejsca.
    - Cieszę się, że mogę cię widzieć. Rety.. ile to czasu minęło? No nic.. mów jak ci się wiedzie. A! I jak trafiłeś do Norrheim - trajkotała podekscytowana spotkaniem.

    OdpowiedzUsuń
  10. - A żyję sobie jakoś. Utrzymuję się sprzedając swe obrazy, czy mierząc do kogoś bronią na zawołanie. Dużo, bardzo dużo zmieniło się od naszego ostatniego spotkania. Tak wiele... trudo by streścić w kilku zdaniach. Najistotniejszym faktem jest, że nie jestem tą samą osobą, co kiedyś - wyznała ledwo nad sobą panując, by nie rzucić się mężczyźnie na szyję.
    Podążyła za jego wzrokiem, aż zerknęła za siebie.
    - A to moje tam dzieła. Aileen zasugerowała, bym swe wypociny prezentowała innym. Mówiła, że mam talent, ale to nie jest w tym najważniejsze, tylko utrwalenie ulotnej chwili na płótnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Dziękuję:) A czy to imię jest wystarczające, żeby rozpocząć jakiś wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Ależ oczywiście. Masz jakiś pomysł? Chodzi mi tylko o punkt zaczepienia, bo nie mam nic przeciwko zaczynaniu.]

    OdpowiedzUsuń
  13. - Mam czas! Bardzo dużo czasu. Znajomy i tak zabrał gdzieś mojego zwierzaka na spacer. Obowiązków też raczej nie mam - odpowiedziała szybko ciągle uśmiechając się szeroko.
    - Wiesz, że mam gdzie mieszkać? Mam dom! Już nie śpię gdzie popadnie, chociaż czasem mi tęskno do poprzedniego życia, kiedym podróżowała i była zwykłym, przeciętnym człowiekiem. Ej, ej! Ja cię zapytałam co u ciebie, a sama ciągle o sobie wygaduję... - ciągnęła dalej.
    - Gdzież się wybierzemy? Długo już tutaj jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  14. [Podaj mi chociaż punkt zaczepienia, to coś postaram się wykombinować]

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Zero pomysłów. *myśli*

    Może być tak, że Wynn zrobił coś głupiego, jak to Wons... Nie wiem, pokłócił się z kimś i człeczyna obudził się następnego dnia w jakimś dziwnym miejscu i pamiętał tylko, że dopadł go człek w cylindrze. Mało mężczyzn chodzi w cylindrach, więc oberwało się Dorianowi. Dorian się wkurzył i poszedł 'wyjaśniać' sprawę, z realnym napastnikiem. Co Ty na to?]

    OdpowiedzUsuń
  16. [ E.... Nie ważne *nie umie tłumaczyć*
    Zacznij coś, cokolwiek no!]

    OdpowiedzUsuń
  17. (Nie pieprz tylko zacznij.)

    OdpowiedzUsuń
  18. {Oj oj....A co ja mam biedna chora istotka powiedzieć? Błagam, niech cię olśni:)]

    OdpowiedzUsuń
  19. - A tak! Zapomniałam o nich - zaśmiała się. Rozmawiając z przyjaciółmi wszystko co wokół schodziło na drugi plan.
    - Hm... to będę musiała je jakoś zanieść spowrotem do domu. Nie znam innego rozwiązania. Gdyby ktoś niepowołany je zabrał, byłabym wściekła. W końcu to są efekty mojej pracy - ciągnęła dalej paplając jak katarynka.
    - Powiedz, powiedz.. jak tobie się powodzi? No i jak tutaj dotarłeś i.. i tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dzień, jak co dzień. Każdy bogacz pracuje według własnego uznania, a Moran, choć bogaty, nie lubił marnować czasu na bezsensowne łażenie po pokoju w Złotym Smoku. Standard pokoju oczywiście był całkiem wysoki, jednak posiadanie własnego domu, nawet w takiej dziurze jak Norrheim, pozwalało mu się bardziej odprężyć i usystematyzować dzień pracy. Inaczej mówiąc, spędzał kolejny dzień na szukaniu odpowiedniego miejsca na dom lub już wybudowanego budynku, w którym zechciałby nocować.
    - Pod wszelkimi miarami, tylko przyroda i powietrze jest lepsze niż w Iliadzie. Architektura naprawdę odstrasza.
    Cały czas zrzędził w ten sposób. Miał tu spędzić jeszcze mnóstwo czasu, zanim sprawa w stolicy ucichnie, a więc nie miał zamiaru mieszkać tak długo w karczmie. Wytrzymałby najwyżej jeszcze dwa miesiące, czyli czas potrzebny na sprowadzenie pracowników kompanii i ewentualne wybudowanie domu dla niego. I ani dnia dłużej.
    - Żeby choć znaleźć dobre miejsce w pobliżu miasta...
    Dalsze rozmyślania przerwał mu głos jakiegoś ulicznego grajka. Niby nic dziwnego, bo całkiem sporo jest takich uliczników, którzy zarabiają na ulicy, ale ten wydawał się trochę inny. W głowie kupca pojawiła się pewna myśl. "Właściwie to warto spróbować. W każdym bądź razie nic nie stracę."

    OdpowiedzUsuń
  21. [Ma pan ochotę na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  22. Po zmroku nie trudno było natknąć się na podejrzane typy, których nie trzeba by było namawiać do złożenia jednej, prostej obietnicy. Pewnie wielu z nich już kiedyś ją złożyło, albo i tak są jedną nogą w Piekle. To nie było żadne wyzwanie. Eire poszukiwała czegoś więcej, czegoś, co ją zmotywuje do działania, uprzyjemni pobyt w tym miejscu. Dlatego właśnie wybrała się w podróż po uliczkach. W czerwonej sukni, lekko spiętych czarnych lokach mogła być uznana za kogokolwiek. Za szlachciankę zabłąkaną wśród uliczek, ekskluzywną prostytutkę, prostą dziewczynę, która chce pochwalić się nową kreacją. A ona polowała. Szukała, wybierała, zabierała. Nie przeszkadzała jej w tym nawet ta drobna ułomność, która ostatnio jej się przypałętała. Ale w końcu zobaczyła kogoś, kto mógłby być tym wyzwaniem. Przystojny, wyglądał na porządniejszego niż reszta. Czerwone, pełne usta wygięły się w lekkim uśmiechu a w ciemnych oczach pojawił się błysk, który każdy rozumiał jak chciał.
    -Proszę wybaczyć, czy zna pan uliczki tej mieściny? Chyba zgubiłam drogę.- zadałą proste, banalne pytanie. Nie używała zwykłych sztuczek, nie było aury pożądania, zapachu kobiecego ciała. To była jej zabawa, jej wyzwanie.

    [Może byc?]

    OdpowiedzUsuń
  23. Stanął za jakimiś dzieciakami w momencie gdy występ wydawał się kończyć, a grajek zaczynał kolejny, chyba finałowy, spektakl. Nie chcąc brać bezpośredniego udziału w tej błazenadzie, Gondra wypchnął delikatnie dziewczynkę i obserwował, jak bierze ona pozostałe dzieciaki na "scenę".
    "Mam nadzieję, że nie sterczę na daremno tutaj i rzeczywiście wydarzy się coś ciekawego. Jak nie, to poszukam kogoś innego na przewodnika." Z tym postanowieniem Moran rozluźnił się i zaczął obserwować występ. Z lekkim znudzeniem oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  24. Uśmiechnęła się lekko, co w jej wykonaniu było równoważne z uniesieniem kącika czerwonych warg. Dworskie maniery były czymś, co niezmiennie ją ujmowało, nie ważne, czy okazywane były przez jej kolejną ofiarę, kochanka, czy obcą osobę.
    -Zgubiłam się. Poszukuję drogi do domu, choć czasami myślę, że przydałoby się poznać miasto, w którym przyszło mi żyć, drogi panie- skłoniła lekko głowę, nie spuszczając wzroku z mężczyzny. Jak zwykle w takich momentach zsunęła nieco z ramion szal, ukazując ich biel i zarys obojczyków. Nie była to jej sztuczka, by zdobyć, lecz przyzwyczajenie z czasó, gdy była jeszcze młoda i niedoświadczona, kiedy myślała, że wystarczy odsłonić kawałek skóry i każdy mężczyzna padnie do jej stóp.

    [Nie masz za co przepraszać, wszystko rozumiem i nie mam zamiaru cię poprawiać:)]

    OdpowiedzUsuń
  25. Oglądał występ, bo choć szukał miejsca na dom lub samego domu, to jednak nie miał pomysłu jak takie miejsce znaleźć. Najlepiej jest spytać jakąś osobę, a ulicznicy, jak wiadomo nie od dziś, wiedzą najwięcej. Po przedstawieniu, nudnawym jak flaki z olejem swoją drogą, rzucił garść monet gdy cała reszta widzów/aktorów się rozeszła.
    - Niezły występ. Jednak mam propozycję, która przyniesie ci więcej pieniędzy, niż uzbierałeś, a zajmie ci to chwilę. Wchodzi w to pan, panie...?
    Przedłużył ostatnią sylabę i wyciągnął rękę do grajka. Okular na jego prawym oku zaczął się kręcić, dostosowując się do zmieniającego się światła.

    OdpowiedzUsuń