Aktualności
LISTA OBECNOŚCI ZAKOŃCZONA!
Wydarzenia

środa, 26 września 2012

"W szalonym świecie tylko szaleńcy są rozsądni."



    Anneke |  Mniej więcej dziewiętnaście lat. Chyba. |
    Zmiennokształtna przybierająca postać białego szczura.


   
    Przebieg żywota w okresie wczesnym

    Był taki jeden zaszczyt w życiu Anneke. Jedyny chyba, jaki dotychczas ją spotkał. Mianowicie, była dzieckiem skrupulatnie zaplanowanym, wyczekiwanym i takim, w którym pokładano nadzieję. Przynajmniej ze strony matki, córki wędrownych hodowców owiec, która, złakniona przepychu, postanowiła urodzić dziecko jakiemuś ważnemu jegomościowi. A potem żyć rozpustnie na jego koszt, aż kostucha nie zawita na podwieczorek.
    Szkoda tylko, że sprawy się pokomplikowały. I po upływie lat wciąż nikt nigdy nie chciał Anneke nic wytłumaczyć. Matka umarła przez powikłania poporodowe, więc z przyczyn oczywistych nie było możliwości, aby uświadomiła córkę, jak sprawy wyglądały. A dziadkowie, przy każdej próbie podjęcia przez białowłosą rozmowy o Maryanne Teiso, stanowczo ucinali temat. Stwierdzili, że tymi wspomnieniami tylko nieprzyjemności sobie narobią.
    A wnuczka też stanowiła niejaki problem, zwłaszcza że z powodu jej umiejętności dziadkowie mogli mieć na pieńku z Kościołem.
    Zatem gdy tylko Anneke skończyła dwanaście lat (co jej opiekunowie uważali za wiek wystarczająco dorosły, aby usamodzielniła się i znalazła sobie w końcu mężczyznę), natychmiast wysłali ją w świat, z sakiewką pieniędzy i czarnym jagnięciem na sznurku. I róbta, co chceta.
    Więcej troski nie wyrazili, zapewne domyślając się, że dziewczę poradzi sobie, mając w zanadrzu tą swoją niepojętą sztuczkę.
    Bo co jak co, ale szczury ciężko jest wytępić.


    Powodzenie życiowe w czasie teraźniejszym

    To, co działo się w przeciąg siedmiu lat życia Anneke od momentu wyruszenia w podróż, stanowi jeden wielki natłok niepojętych przygód i niemieszczących się w głowie opowieści. Lepszych, czy gorszych, różnie bywało. Na pewno jednak niezapomnianych.
    I na pewno łatwo nie było.
    Można było przewidzieć, że prędzej czy później białowłosa zacznie wykorzystywać swe zdolności do zarabiania pieniędzy. No bo kto by nie korzystał! Zwłaszcza kiedy nigdzie nie można znaleźć dobrze płatnej roboty, co by na strawę zarobić.
    I tak oto Anneke została kimś w rodzaju najemnika. Płatnym szpiegiem, dywersantem, prowokatorem, co komu potrzeba. Byleby zapłacił jak zależy. A także nie składał niemoralnych propozycji i nie kazał zabijać. Bo zabijania nie ma w umowie. Nigdy.
        Okazjonalnie poprawia sobie status życia, szperając ludziom po kieszeniach. Ot, taka mała kleptomania.


        Wizerunek zewnętrzny, do zachwytu niezmuszający

    Z początku nikt nigdy nie zwraca na nią uwagi. Zwykła, ledwie półtorametrowa prostaczka w chłopskiej koszuli, chłopskich spodniach i chłopskiej opończy, w szerokim, chłopskim kapeluszu i ze starą, chłopską chustą na szyi. Kiedy jednak uchyli nieco rondo swego słomkowego nakrycia głowy i lekko pociągnie szal w dół, może wprawić przechodniów w to specyficzne zaciekawienie pomieszane z nutką niesmaku, jakie zazwyczaj odczuwa się na widok cyrkowych kreatur.
    A to wszystko dlatego, że Anneke stanowi podręcznikowy wręcz przykład albinizmu. I to w bardzo rzucającym się w oczy wydaniu. Skórę ma nienaturalnie białą. I nie jest to ta przyjemna biel cery zadbanej arystokratki, a upiorna po prostu bladość, naznaczona gdzieniegdzie czerwonymi plamami od słońca.
    Włosy również nie posiadają ani krzty pigmentu. Prawie zawsze związane szkarłatną wstążką z tyłu lub na czubku głowy. Jest to jeden z niewielu elementów wyglądu Anneke, jaki można uznać za w miarę ładny, o ile tylko nieco lepiej się go zaprezentuje.
    Kolejnym wynaturzonym elementem jej ciała są zęby. Niemożliwie aż równe, jak od linijki. Sprawia to, że jej uśmiech wygląda dość… specyficznie. Na dodatek jej zęby są na tyle ostre, aby bez problemu rozgryzać to, na co zwykłemu człowiekowi fizjonomia nie pozwala.
    A najgorsze w całej aparycji są oczy. Wielkie, czerwone, z prawie niewidocznymi źrenicami. I chociaż zazwyczaj ociekają radością i beztroską, to jakoś i tak ciężko się zmusić do spojrzenia w nie bez chęci natychmiastowego zerwania kontaktu wzrokowego.

    I dopiero kiedy już oderwie się uwagę od niezbyt atrakcyjnej twarzy, można się przyjrzeć równie nieatrakcyjnemu, wychudzonemu, pozbawionemu krągłości ciału, które skusiłoby chyba tylko naprawdę zdesperowanego mężczyznę. O ile wcześniej delikwent w ogóle zdałby sobie sprawę, że to dziewczyna, a nie chłopak, bo i takie pomyłki się zdarzały.
    Jedynym przykuwającym wzrok elementem jej wizerunku, jeśliby patrzeć tylko poniżej szyi, są dłonie. Drobniutkie, chude, o długich, cienkich palcach zakończonych ostrymi, szczurzymi pazurkami. Na tyle drobnymi, aby dało się je schować w rękawicach, ale też na tyle wystającymi, aby w razie potrzeby móc komuś rozdrapać twarz. Lub oczy. Zależnie od stopnia zagrożenia.


   
    Osobowość, niekoniecznie do kontaktów zachęcająca

    “Szczur! Mały, cholerny szczur!”
    Takie oto słowa często słyszy za sobą Anneke po dokonaniu jakiegoś wyjątkowo szczwanego wybryku. I wcale nie padają one z ust ludzi, którzy wiedzą, że jest zmiennokształtną. Jej druga natura po prostu tak daje o sobie znać nawet w ludzkiej postaci, że trudno jest nie porównać białowłosej do natrętnego gryzonia.
    Po pierwsze i przede wszystkim, lgnie do ludzi jak kocia sierść do czarnych spodni. Wciąż potrzebuje towarzystwa, opieki, stada, rozmowy, czegokolwiek, co da jej poczucie wspólnoty. Zawsze stara się nie zostawać sama, dlatego bardzo ważne jest dla niej zawieranie nowych i podtrzymywanie starych znajomości, w obawie przed samotnością. Dziwnym paradoksem jest jednak to, że nie lubi się wplątywać w poważne przyjaźnie, wymagające uwagi i poświęcenia. Cóż, Anneke lubi być częścią jakiejś grupy, ale skupianie się na jednostce to już nie jej działka. Zwłaszcza że ciężko u niej z głębokimi uczuciami.
    Należy tutaj też wspomnieć, że mimo zbliżania się do dwudziestki, białowłosa wciąż miewa momenty, kiedy zachowuje się niedojrzale i beztrosko jak statystyczna ośmiolatka. Albo kobieta w czasie menopauzy. Zależy jak na to patrzeć. Częste zmiany nastrojów i niekontrolowane wybuchy płaczu/śmiechu to u niej normalny stan rzeczy. Da się przyzwyczaić, o ile ma się mocne nerwy.

    Wciąż rozmarzona, chodząca gdzieś z głową w chmurach. I nie znaczy to wcale, że nie myśli. Myśli, i to intensywnie. Tylko że o rzeczach kompletnie wybiegających poza teraźniejszość.
    Zazwyczaj są to głębokie rozmyślania na temat czegoś, co, jak sama szczurzyca stwierdziła, nadaje jej życiu sens. Mianowicie - robienie z wszystkich idiotów. Tak, tak, uwielbia robić okrutne i niemiłe żarty, zazwyczaj takie, z których głównie ona ma uciechę. Takie, które często zmuszają ją do jak najszybszego zwiewania z miejsca zdarzenia. Ale za to jaki ubaw ma!
    Anneke nie wyobraża sobie życia bez tej nutki adrenaliny, jaką dają jej te starannie obmyślone  dowcipy. Problemem jest jedynie to, że często nie zna granic rozsądku, narażając się na wszelakie nieprzyjemności. Taka już jednak jest - przebiegła, złośliwa, a przy tym wszystkim wciąż zbyt niedojrzała, aby brać życie na poważnie.

    Walczyć lubi, a jakże. Trzeba jednak dodać, że tylko i wyłącznie wtedy, kiedy ma przewagę. Albo kiedy bez problemu może przybrać zwierzęcą formę i czmychnąć gdzieś w kanały. Jednak zabijać nie cierpi. Brzydzi się mordercami, którzy jednym ciosem odbierają ludzkie życie, całą historię jednego człowieka, ot tak sprawiają, że już go nie ma. Nie wyobraża sobie, że mogłaby uczynić coś takiego.
    O dziwo, przed poważnym ranieniem nie ma już skrupułów. Kiedy trzeba, może gryźć, drapać i machać toporkiem, o ile zaistnieje taka potrzeba. A kiedy nawiedzi ją większe niebezpieczeństwo, stosuje metodę ucieczki prędkiej i natychmiastowej. Bo wcale nie zależy jej na honorze, czy innych rzekomo wielce ważnych wartościach wypromowanych przez rycerską szlachtę. Ona tam wie swoje - że nie ma nic honorowego w trupie rozchlastanym na środku uliczki.


    Ciekawostki, wagi większej lub mniejszej

    Białowłosa ma wiele fobii, ale do najważniejszych i najbardziej przez nią skrywanych należy strach przed wszelakimi innymi istotami magicznymi niż zmiennokształtni. A tych władających magią już w ogóle wolałaby nie spotykać na swej drodze. Wynika to oczywiście z kilku złych doświadczeń życiowych, do których dziewczyna woli nie wracać myślami. Dlatego właśnie Anneke preferuje towarzystwo zwykłych ludzi. Tak dla bezpieczeństwa.

    Lubi zadawać i rozwiązywać zagadki. Taki nawyk wyniesiony z rodzinnego domu. Jest po prostu wniebowzięta, kiedy ma możliwość zaznajomienia się z kimś podzielającym to zainteresowanie. Może wtedy godzinami wymieniać się wszelakimi łamigłówkami, zapominając o bożym świecie.

    Odczuwa wręcz niezdrową frajdę z przemieszczania się z miejsca na miejsce o nie swoich siłach. Chociażby na grzbiecie wierzchowca, czy na plecach przyjaciela. Na swoje nieszczęście konia nie posiada, a jej znajomi raczej dziwnie reagują na jej prośby posłużenia jej jako juczne zwierzę. Na szczęście dzięki umiejętności Anneke problem da się szybko rozwiązać. Po prostu przybiera swą drugą postać i wskakuje komuś na ramię. I po kłopocie. Ona się nie męczy, a “nosiciel” może pochwalić się komuś, że ma wytresowanego szczura.

    Zawsze podróżuje z tajemniczym czarnym baranem, którego zwie Belzebub. Zwierzę to jest prawdziwym mistrzem uporu i złowieszczych szarż na bogu ducha winnych ludzi. Każdy, kto miał do czynienia z tym stworzeniem, uporczywie twierdzi, że ta szatańska owca zwykłą owcą być nie może i że skończyć powinna jak większość przedstawicieli swego gatunku - na rożnie.







Cytat: A. Kurosawa

    [ Na dzień dobry przepraszam za ch*jową KP. Beznadziejność beznadziejnością, ale obowiązek obowiązkiem, karta więc być musi ;) No i za wprowadzanie kolejnej białowłosej postaci też przepraszam - o ile dobrze przejrzałam wszystkie karty, to jest nas już czworo ;P
    Proszę mi wypomnieć wszystkie błędy, jakie znajdziecie w tym poście (o ile ktokolwiek wytrwa do końca). Mam bzika na punkcie poprawności wszelakich tekstów, więc byłabym wdzięczna ;)
    No i wątki, wątki dawać!]


Nie ogarniam cię, Blogspocie ;_;

4 komentarze:

  1. [Witam panią na blogu. Może ma pani jakieś pomysły na wątek. Primrose Tupper.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witam! Jutro zacznę wątek, albo Ty zacznij dziś, nie mam już siły ;)]

    OdpowiedzUsuń
  3. (Masz ochotę na wątek z którymś z panów? BTW. bardzo fajna postać)

    OdpowiedzUsuń
  4. Westchnął cicho, kiedy powoli zmierzał do drzwi od piwnicy.
    Musiał do końca przygotować do pogrzebu jednego z ostatnich zmarłych...
    Tak, to w piwnicy właśnie Necro dbał o to, by trupy nie rozpadały się przed pogrzebem, podczas niego ładnie wyglądały i nie śmierdziały...
    Powoli otworzył drzwi i zszedł po odnowionych niedawno drewnianych schodach. Jeden raz machnął ręką i pochodnie zapłonęły. Ach, magia była taka przydatna w takich warunkach!
    Rozejrzał się spokojnie po pomieszczeniu i... Zobaczył że coś jest nie tak.
    Z niezbyt zadowoloną miną podszedł do intruza.
    - Przepraszam, ale to nie ładnie włamywać się do czyjejś pracowni i domu...- oznajmił głośno, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

    OdpowiedzUsuń